poniedziałek, 6 grudnia 2010

Anioły

Jakkolwiek anioły nie są moim ulubionym tematem, ten obrazek zrobiłam z prawdziwą przyjemnością :-).
/motyw pochodzi z książki: Rebecca Balchin, Angel & Fairy Designs/

środa, 24 listopada 2010

Kartki i nie-kartka

Ponurość aury rozkłada mnie na łopatki; już chyba zaczynam tęsknić do śniegu.
Zmuszona do wyjścia z domu po południu... pfff! "popołudnie" brzmi jak ironia, gdy mokro, zimno i ciemno. No więc z tego wszystkiego włożyłam dziś na głowę czapkopodobne nakrycie, co jest u mnie objawem totalnej desperacji :-)))

Pozałatwiałam szybko, co tam miałam załatwić i z radością wróciłam do moich robótek.
Pora na lekkie przyspieszenie, bo za miesiąc święta!



Obie karteczki są mojego pomysłu.
Mimo, że przeglądam ciągle jakieś gotowe wzory i nie mogę zaprzeczyć - są ładne, to kiedy siadam do roboty, jakieś licho brzęczy mi nad uchem, żeby po swojemu; i prawie za każdym razem ulegam. Sama nie wiem - to dobrze czy źle.... Czasem warto zmierzyć się z mistrzyniami "gatunku" i zobaczyć, w którym miejscu się jest.


W grudniowym numerze Parchment Craft znalazłam piękny koszyczek i to najpewniej będzie takie wyzwanie; o czym doniosę w stosownym czasie.
* * *
Tymczasem...
wróciłam na chwilę do kolorowego malowania, bo korciło mnie bardzo, no straszliwie po prostu, zeby spróbować czegoś dla mnie całkiem nowego.
Znalazłam kocią mordkę, naszkicowałam na kalce zarys łebka - gdzie uszy, oczy i nosek a potem zaczęłam ten łebek "ubierać" w futerko, czyli sierść albo włosy, jak kto woli :-).
Malowanie mazakami w tym wypadku nie jest tym, co zazwyczaj oznacza. Kolor nakłada się na czubek cienkiego pędzelka - w moim obrazku pędzelek miał 1mm grubości - i układa na kalce cieniutkie, niezbyt długie kreseczki. Jedna przy drugiej. Kotek jest niewielki, ale tych kreseczek były dziesiątki, setki... nie liczyłam :-)). Dość pracochłonne zajęcie!
I pomalutku wyłonił się taki stworek:

Mąż się śmiał, że bidulek troszkę wystraszony :-))), acz jak na pierwszy raz...
Malowanie ptasich piór i zwierzęcego futra ma swój oddzielny moduł szkoleniowy w technice pergaminowej, bo jest w tym trochę kruczków i jeszcze ich nie znam, ale raz kozie śmierć! - musiałam spróbować. Po tym doświadczeniu już czuję, że może być pięknie i warto znowu za jakiś czas podziałać.

wtorek, 16 listopada 2010

Miłe skojarzenie

Coraz śmielej ujawniają się wokół świąteczne dekoracje, lada moment zawładną nami Mikołaje, choinki, stroiki, bombki; a wszystko w bieli, czerwieni, zieleni i złocie. Albo srebrze.
Tymczasem szukając kolejnych natchnień natrafiłam na niepozorny czarno-biały obrazek, który natychmiast skojarzył mi się z moim ulubionym świątecznym filmem.
Jestem absolutną fanką "Opowieści wigilijnej". Dla niej gotowa byłabym porzucić kuchenne przygotowania, choć prawdę mówiąc nie muszę, bo mam w kuchni mały odbiorniczek (ach, ta męska zapobiegliwość! ) i po raz kolejny wzruszać się przemianą Ebenezera Scrooge`a.


Sięgnęłam zatem z przyjemnością po kalkę, by uwiecznić tę rodzajową scenkę w formie pocztówki. Przez chwilę wahałam się czy nie dodać koloru, podmalowując obrazek pastelami olejnymi, ale ostatecznie dodałam jedynie odrobinę zimowego nieba. Ażurek zrobiłam z pomocą płytki multi grid nr 4 - odkąd ją mam, pełni nieocenione usługi. Jest drobna, więc wszystkie krzyżyki i dziurki wychodzą ładnie i delikatnie.

Na koniec nie mogłam się oprzeć, by do prezentacji nie dodać koronkowej komputerowej ramki - trochę zimowej atmosfery: tak, jakby przez oszronione okno oglądać śpiewających kolędników.

sobota, 6 listopada 2010

Wieczorem

Oj, brzydko, brzydko na dworze. Dzisiaj prawdziwy listopad: wieje, pada i ziiimno... Po przesunięciu godziny, długie wieczory stały się (wreszcie!) zachętą do porobienia czegoś kalkowego.
Z ubiegłorocznych zapasów wydostałam drukowaną na kalce wróżkę i dodałam do gwiazdek, które chyba będą teraz motywem przewodnim:


No właśnie. W trakcie ogladąnia, a w zasadzie słuchania :-), filmu, wyprodukowałam sporą ilość nowych, małych gwiazdek. Układałam je na wszystkie możliwe sposoby szukając najlepszego zastosowania dla tej drobnicy.
I na koniec wymyśliłam gwiazdkową bombkę, do której dodałam kilka błyszczących dzetów.




A na koniec jeszcze raz motyle:

piątek, 29 października 2010

Koronka

W moich czasach pionierskich, a było to na II Festiwalu Haftu, Koronki i Rękodzieła w Łodzi w 2007 roku, kiedy po raz pierwszy wystawiałam kartki i inne drobiazgi, wiele osób pytało, jak to jest zrobione, czy to jest haft. I zdziwieniu nie było końca, że nie. Z papieru? Ażury i tłoczenia czasem rzeczywiście przypominają trochę richelieu, trochę nicianą koronkę.

W teczce z "przydasiami":-) odnalazłam niedawno niewielki wzór z koronkowym rodowodem i tak powstała niniejsza praca:


Z koronkami nie radzę sobie nic a nic, ale i w tej wersji wyszło chyba całkiem nieźle, prawda?

środa, 20 października 2010

Zwiastun

Mam nadzieje, że jeszcze tu zaglądacie?...
Dziś pierwsza kartka świąteczna. Wzór bombki zaczerpnęłam z magazynu PC 11/2007, ale wykorzystałam trochę inaczej: wytłoczyłam i wycięłam z grubszej kalki. Reszta to już całkowita improwizacja :

Przy okazji poćwiczyłam na diagonalnej płytce robienie śnieżynek; one też znajdą swoje miejsce na świątecznych kartkach.

niedziela, 17 października 2010

Proces twórczy

Za oknem deszcz - deszcz liści spadajacych z drzew po porannych przymrozkach. Te spadajace liście to znak, że niedługo pora zacząć kartkowe przygotowania do świąt. Czasu niby wiele, ale i pracy niemało.

Dzisiaj skończyłam taki kwiatowy drobiazg.
Przyznam, że zawsze wielką radość sprawia mi tzw. proces twórczy :-), czyli obserwowanie, jak powoli z tego:


powstaje to:

a potem wystarczy dodać motyw wewnątrz ramki, nieco go wzbogacić cieniowaniem, całość "rzucić" na tło i gotowe:
Pozdrawiam jesiennie -

niedziela, 10 października 2010

A mnie jest szkoda lata...

Jeszcze niedawno - w ostatni weekend września - widziałam fruwające beztrosko motyle...
A tu od paru dni poranny widok za kuchennym oknem to biały od szronu trawnik. I dzień coraz krótszy, i wieczory chłodne, i szalik trzeba było znaleźć w czeluściach szafy... Ej! ciężkie czasy idą. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - będzie więcej czasu na robótki.
Mam taką nadzieję.



A na kalkce przysiadły ostatnie motylki - wspomnienia.

piątek, 24 września 2010

Dla Ignasia

Jak wywnioskowałam z najświeższego telefonu od przyszłej babci, Ignaś spodziewany jest w każdej chwili.
Niezwłocznie zasiadłam więc do przekuwania pomysłu w czyn:



Karteczko- obrazek jest zasadniczo w wersji pionowej - z tyłu ma odginaną podpórkę - i czeka już tylko na wpisanie radosnej daty


poniedziałek, 20 września 2010

Odkurzam

"Lato z ptakami odchodzi"... nucę sobie pod nosem i wracam do mojego bloga.
Lato odchodzi zdecydowanie, niestety, a tegoroczne jakoś nadzwyczajnie było ruchliwe - trochę u dzieci nad morzem, trochę w górach. Ostatnio sporo pracy, bo prócz doznań estetycznych, czasem i kawałek chleba warto zobaczyć :-).
Faktem jest, że nad kalką nie pochyliłam się od czasu ostatniego wpisu! I już mnie lekko ssie...
W dodatku muszę wziać się galopem do obiecanej kartki na urodziny dziecięcia zaprzyjaźnionej babci in spe. Jak się nie sprężę, to babcia przestanie być "in spe",bo to już w zasadzie lada chwila.
Pomysł ułożony starannie i w detalach... w mojej głowie. Jeszcze tylko wykonać w tak zwanym międzyczasie.


Niedługo zatem odezwę się znowu.

wtorek, 20 lipca 2010

Witrażowo

Witam u progu kolejnej fali upału.
Podobno jutro albo pojutrze znowu 36 stopni.
Znowu wszelka ochota do pracy twórczej odleci... nie, raczej odczłapie w poszukiwaniu odrobiny cienia i chłodu. Zzanim to jednak nastąpi prezentuję znaną Wam ramkę z bogatszym wnętrzem:-).

Z trzech zaproponowanych wariantów, najliczniejsze zwolenniczki zdobył środek biały i cieniowany.Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, jak sprostać Waszemu życzeniu i być może poszłam nieco dalej :-), ale wymyśliłam tak:

Mam nadzieję, ze mój projekt przypadnie Wam do gustu.

sobota, 17 lipca 2010

Fasonik

Wbrew pozorom, to nie jest mania :-)
Po prostu ciągle szukam najładniejszego modelu do mojego przyszłego projektu. Do tej pracy spożytkowałam kawałek kolorowej cieniowanej kalki i kolejny japoński wzór.
Nigdy przedtem nie interesowało mnie robienie bucików a teraz nagle okazało się, że jest z czego wybierać i zaczął się odwieczny kłopot pod tytułem "i to pachnie, i to nęci" ;-)


Wobec tego nie będę już dłużej szukać a do tematu wrócę dopiero, kiedy cały pomysł zostanie zrealizowany.

wtorek, 13 lipca 2010

* * *

Ostatnie upalne dni dają się ostro we znaki. Nawet tytuł posta jakoś mi się dziś nie klei:-).
I podobno zapowiada się na dłużej z tym tropikiem.

Entuzjazmu do pracy brak, zwłaszcza, że kalka też reaguje na dotyk i ciepło, więc najlepiej zajmować się nią wczesnym rankiem albo późną nocą. Obie pory dość kiepskie :-).

Wobec tego dokończyłam tylko dwie rozpoczęte wcześniej prace ( dobrze chociaż, że klej szybko łapie) : pierwsza jest warstwowa - na białej bazie koło z motylami i ażurem, i jeszcze centralnie kwiatek z tęczową półperełką.


W drugiej motyw, który już wcześniej przewinął się w wersji malowanej kredkami i farbami; tym razem na biało


Do ramki, którą pokazywałam niedawno dobiorę również biały motyw - taką sugestię zawierała większość komentarzy.
Wszystkim bardzo dziękuję.
Życzę umiarkowanego ochłodzenia :-).

niedziela, 11 lipca 2010

Miś

Wszystko, co się zdarzyło i co pokazuję poniżej, jest zasługą Anabell, która w swoim blogu wspomniała o planowanym uszyciu misia. Jeszcze wcześniej oglądałam różne "misiowe" miejsca w sieci a jeszcze wcześniej - zupełnie luźno - zastanawiałam się, czy uszycie maskotki jest trudne; właściwie to nawet, czy w ogóle jest możliwe.

Przyznacie, że miś jest najmilszym wspomnieniem dzieciństwa - nie ma chyba nikogo, kto nie tulił ukochanego pluszaka przed snem, nie zabierał go w obce, nieznane miejsca, by dodawał otuchy.

I właśnie Anabell dała mi impuls do działania.

Impulsy nie lubią czekać :-), więc po krótkim gmeraniu w worku z różnymi przydasiami znalazłam kawałek kraciastej, mechatej z jednej strony wełny. No trudno, będzie miś lekko łysawy, ale za to w mojej ulubionej liliowej tonacji.
W teczce z pomysłami na przyszłość odszukałam szablon, bo - jako się rzekło - pomysł na misia kiełkował już w przeszłości.



Wszystko powycinałam zgodnie z szablonem i zaczęłam zszywać; nieduży ten miś, więc - ręcznie.
Jednym okiem zerkałam na robotę a drugim na mecz, który właśnie się zaczął. Istna optyczna ekwilibrystyka!

Kadłubek wyszedł zachęcająco, ale to w gruncie rzeczy łatwiejsza część pracy:



Teraz głowa i uszy. Małe to, ale powolutku pozszywałam, przewróciłam na prawą stronę i zadumałam się nad mordką.

Nosek trzeba wyszyć, ale co z oczami? Do maskotek wpina się jakoś specjalne paciorki a ja nic takiego nie mam... Zwykłe guziki? Nie, zdecydowanie nie.





Pudła z guzikami są w każdym domu i ciągle przybywa w nich nowości, tylko nie wiadomo dlaczego, kiedy już się do nich sięga, nigdy nie ma tego. co akurat jest potrzebne.

Wysypałam zawartość mojego pudła na kanapę w poszukiwaniu czegoś zastępczego, np. gładkich czarnych guziczków na nóżce. Czarnych - OCZYWISCIE - nie było, ale znalazłam niebieskie. Pomalowałam środki czarnym mazakiem do płytek CD (totalna improwizacja!)i zamocowałam usztywniając po lewej stronie, żeby nie były tak rozpaczliwie wyłupiaste :-). Nosek i mina - wyszyte muliną.


Nie wiem, co Wy na to, ale jeśli znajdę gdzieś kawałek sztucznego futra, to chyba jeszcze jednego miśka popełnię :-).


poniedziałek, 5 lipca 2010

Wasz wybór

Atmosfera ostatnich tygodni przeniosła mi się do bloga :-).

Zrobiłam taka oto rameczkę:

Jej planowanie i wykonanie zajęło mi trochę czasu, ale nieskromnie powiem - podoba mi się.
Pora na motyw wewnętrz i tu nie jestem do końca zdecydowana; dlatego proszę o wsparcie jednej z koncepcji:

A. motyw kolorowy (farba lub tusz) ?
B. motyw biały (wytłaczany i cieniowany) ?
C. motyw 3D (również z kalki) ?

Czekam na Wasze podpowiedzi do końca tygodnia i przychylę się do większości :-).

środa, 30 czerwca 2010

Zawijasy

Dawno temu z techniką pergaminową równy bój o moje uczucia toczył quilling. Był nawet moment, że dla skręconych papierków całkiem straciłam głowę :-). Moment, jak to moment, był na tyle krótki, że ostatecznie "oddałam rękę" kalce.

Czasem - tak, jak dziś - coś sobie skręcę...
Sentymentalnie.


A jednak i tu nie uciekłam od maleńkiego wtrącenia w narożnikach.
:-)

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Warsztaty z szewstwa ;-)

Moja bliska znajoma niedługo zadebiutuje w roli babci. W tej rodzinnej radości pośrednio uczestniczę i ja, bo trzeba zrobić jakąś pamiątkę dla dziecięcia i rodziców. Zamówienie już zostało złożone; bez konkretów, bo wiadomo - "już ty coś fajnego wymyślisz" :-))

No to myślę.

Może buciki? Jeden już prezentowałam wcześniej, ale był to model zdecydowanie damski (ozdobiony perełkami), więc tym razem coś bardziej męskiego. Tak mi się wydaje.




Rozmiar - miniaturowy, czyli 6,5cm długości :-), zszywany niebieską nitką, bo potomek płci męskiej. Wzór zaczerpnięty z japońskiej książki, więc bedę musiała wykazać się iście japońską precyzją pracując nad wersją ostateczną.

środa, 23 czerwca 2010

Trochę inaczej

Zazwyczaj powstaje temat a potem szukam do niego najlepszej oprawy.
Tym razem wyszło odwrotnie: zaczęłam od ramki. Wycinanie zajęło mi sporo czasu i energii - tak na oko jeden mecz w trakcie MŚ, no może trochę więcej...

Pod koniec machania nożyczkami przyszło mi do głowy żeby zrobić użytek z wycinanych ozdobnymi dziurkaczami drobnych kwiatuszków i tak powstała niniejsza kartka.

Dodałam jeszcze dwa quillingowe zakrętasy a środki kwiatków wypełniłam korzystając z pudru do embossingu na gorąco.
Przy okazji - gdyby ktoś chciał skorzystać z tego pomysłu, zalecam użycie nagrzewnicy przed przyklejeniem kwiatka do kalki, bo kalka jest wrażliwa na podwyższona temperaturę. Może sprawić niemiłą niespodziankę w postaci odkształcenia i praca pójdzie na marne.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Zaklinanie lata

Jeszcze wczoraj w pełnym słońcu spacerowałam po lesie zbierając przy okazji kurki, dziś siedzę owinięta ciepłą chustą a nadzieję najpierw próbował zmyć deszcz a teraz rozwiewa zimny wiatr...
Rzucam więc w ofierze nadchodzącemu latu kartkę z motylkiem na dobrą pogodową wróżbę :-)


środa, 9 czerwca 2010

Viola wittrockiana...

czyli bratek ogrodowy.
Na moim balkonie - z braku ogrodu - od kilku lat królują w jednej ze skrzynek bratki. Za każdym razem inne i coraz ładniejsze. Zdumiewają mnie zestwy kolorystyczne płatków; jakby się tak człowiek ubrał... :-D
Potęga natury!

Z przyjemnością zrobiłam więc kilka kartek wykorzystując kalkę z drukowanym motywem bratkowym.
Wycinanie samego kwiatka wymaga nieco cierpliwości, bo kalka jest cieniutka i przejrzysta, ale potem już z górki :-)






poniedziałek, 7 czerwca 2010

Rzeczy w skali mikro

Kalka wdzięcznym tworzywem jest.
O tym wie każdy, kto już miał z nią do czynienia.
Dziś polecam kalkę typu flex - nie tylko poddaje się wszelkim torturom, czyli tłoczeniu, perforowaniu i cieniowaniu, ale również jest bardziej elastyczna i podatna na zginanie czy składanie; i ładnie się wybiela.

Z tej kalki zrobiłam dwa drobiazgi.

Bucik
Często pokazywany w różnym wzornictwie. Tu skorzystałam z japońskiego schematu, który dodatkowo ozdobiłam naklejonymi kwiatuszkami ze środkami z półperełek.
Skalę przedsięwzięcia widać na drugim zdjęciu




Przyklejanie wierzchu do podeszwy okazało się zajęciem dość pracochłonnym i obfitującym w komentarze "odautorskie", ale udało się!

Koszyczek
To samo źródło schematu - moim wkładem jest kolor nałożony tuszem.
Razem z pałączkiem ma 10cm wysokości a do środka mieści się np. wydmuszka z gęsiego jaja albo inny drobiazg.


Ktoś zapyta: a po co to komu? Nie pytajcie...
W każdym hobby są mniejsze lub większe wyzwania, z którymi warto się zmierzyć dla własnej przyjemności czy satysfakcji; co niniejszym uczyniłam.

czwartek, 3 czerwca 2010

Drobiazgi, czyli zakładki

Czytamy sobie spokojnie w leniwe popołudnie i nagle - co za pech! - telefon... albo ktoś do drzwi dzwoni, więc szybko rozglądamy się wokół w poszukiwaniu czegoś do założenia strony: pusty papierek, jakiś rachunek lub paragon, reklama najnowszej w mieście pizzerii czy cokolwiek innego.

A może warto mieć zakładkę?




Tę ostatnią zrobiłam dla pewnej sympatycznej osoby, której ulubiona zakładka zaginęła. Już wiem, że przesyłka dotarła, więc ujawniam :



wtorek, 1 czerwca 2010

Przerywnik

O obiecanych drobiazgach już lada dzień, a teraz taka ciekawostka, którą zrobiłam sobie dzisiaj.
Zrobiłam z ciekawości, bo tego typu wycinanki to nie do końca moje klimaty. Nazywa się "Window Die Cut Decoupage" i najciekawsza jest oprawa obrazka; tu się zachwyciłam: taka inna, pudełkowa.

Nabyłam na próbę i złożyłam wszystko według wzoru:









Teraz mam zamiar spożytkować kolejną ramkę zupełnie inaczej.
I pochwalę się, jeśli tylko połączenie teorii z praktyką wypadnie zgodnie z moim oczekiwaniem :-).

piątek, 28 maja 2010

Co masz zrobić dziś....

... zrób pojutrze, będziesz mieć dwa dni wolnego.
Nie twierdzę, że to najlepsza metoda na organizację czasu :-). ale jedyna, by zająć się ulubionymi robótkami.
Zatem, nim wrócę do zaniedbanych obowiązków domowych pokażę, co udało mi się ostatnio wykonać:


Żółte kwiatki już były, ale należała im się jakaś oprawa - dość zajmująca w wykonaniu.

Kolejny motyw malowany - tusz biały, fuksja i zielony:

A do ramki zaczerpniętej z magazynu M65 wkleiłam kwiatowego elfa wyciętego z drukowanej kalki. Zamiast kartonika jest złożona na pół kalka tęczowa z brzegiem zrobionym takim fajnym podręcznym urządzeniem, które kupiłam kiedyś w Lidlu bez wielkiej nadziei na skuteczność i proszę - pomyliłam się. Świetnie tnie nie tylko kalkę, ale i karton.


Teraz odkładam przyjemności, ale na krótko :-), bo w toku dwa drobiazgi, o których następnym razem

sobota, 22 maja 2010

Kartka ogólna

Kilka dni temu zadzwoniła Basia z prośbą: karteczka potrzebna, taka ogólna.
No ładnie - co to znaczy "ogólna"?
Okazało się, że to znaczy, że jeszcze nie wiadomo czy bardziej będzie pasował napis W Dniu Imienin czy może raczej Serdeczne Życzenia i stąd wzmiankowana ogólność.


Koloru miałam ostatnio pod dostatkiem - o tym będzie jeszcze okazja opowiedzieć - więc pochyliłam się nad bielą. Lubię ją, tę biel, więc tylko motyw, motyw potrzebny!... Kwiatowo, ale delikatnie, może nie do końca dosłownie.
Ostatecznie zdecydowałam, że dobrze będzie tak:



Od siebie dodałam te perełkowe pręciki w kwiatkach - ot, słabostka taka moja :-)

I w całości, na czerwonym prążkowanym kartonie:

A, napisu tak naprawdę jeszcze nie ma, bo Basia jutro podejmie decyzję, ale jak wpadnie szybko-piorunem :-), to pewnie nie zdążę nawet po aparat sięgnąć.
/Motyw kwiatowy pochodzi z książki My Passion My Parchment/

czwartek, 6 maja 2010

Na pogodę

Dajcie spokój, co się dzieje! Nos strach wychylić na tę zimnicę i wiatr.
Siedzę od rana zawinięta w wielki szal, w ciepłych skarpetkach i ... głodnawa, bo co otworzę lodówkę, to takie zimno wieje, że jeść się odechciewa :-)).


Czymś trzeba by tę niepogodę odegnać...
Kwiaty chyba będą najlepsze, więc wybór padł na gałązkę wisterii:

Wzór znalazłam w czwartej części PC Technique step by step a pod obrazek podłożyłam tęczową kalkę jako tło. Malowanie tuszem i Pinturą, czyli farbą: biała i fioletową, no i pędzlem do dabbingu.
Cieplej może się nie zrobiło, ale weselej chyba tak.

PS. O dabbingu pisałam również tu

piątek, 23 kwietnia 2010

Z innej beczki

Stara miłość nie rdzewieje!
Moje dawne uczucie do quillingu nagle się odezwało i dlatego musiałam koniecznie coś "zakręcić" :-)


Największą radość sprawiało mi układanie bukietów i parę z nich znalazłam w moim archiwum:






Czuję... że może znowu coś z tego będzie?