niedziela, 20 grudnia 2009

Życzenia

Jeszcze jedna gwiazdka a może śnieżynka...

Tych śnieżynek doprawionych wcale nie małą szczyptą mrozu mamy ostatnio pod dostatkiem. Nie tracę jednak nadziei, że nie zniechęcą i nie zmylą św. Mikołaja w drodze do mojej choinki :-)

Zanim odłożę na trochę moje robótki, żeby nacieszyć się rodziną, jeszcze jedna mała rzecz, którą podpatrzyłam w wycinankach zwanych kirigami i zaadaptowałam po swojemu:

Powyżej pierwsza część a poniżej już obie, ale jeszcze przed złożeniem i bez naklejonych małych gwiazdek poprószonych brokatem:
A teraz mam własne gwiazdy na stołem!


Wesołych Świąt!
Merry Christmas & Happy New Year !
Joyeux Noël et Bonne Année!
Fröhliche Weihnachten und ein glückliches Neues Jahr!
Vrolijk Kerstfeest en een Gelukkig Nieuwjaar!

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Biało, zimowo, świątecznie...

Obiecałam kolejną porcję moich prac w tonacji białej a tu natura mnie ubiegła i poprószyła dziś śniegiem; i jakoś tak ładniej się zrobiło, tak bardziej świątecznie... Mnie już, co prawda, radość z perspektywy zjeżdżania z górki na sankach mniej dotyczy, ale tak czy siak - jest fajnie.
Barbara była "po wodzie", więc niech sobie już będzie biało i zimowo.
Pies tradycyjnie wyraził swoją radość pożerając łapczywie drobiny pierwszego śniegu i skwapliwie korzystał ze swojej głuchoty, żeby ignorować moje pokrzykiwania.
Już tylko patrzeć a pojawią się pierwsi sprzedawcy choinek, których zapach (tych choinek, rzecz jasna) spotęguje świąteczną tęsknotę.
A propos - jest choinka w bieli:
Wzór pochodzi częściowo (bez ramki) z zeszytu wydawanego przez Enitan, do tego dołożyłam tęczowe półperełki.

I jeszcze dwa tradycyjne wizerunki: aniołek i św.Mikołaj. Oba wzbogacone leciutko mieniącym się różnobarwnie brokatem i złotym tuszem, ale raz do roku można troszkę poszaleć.


No i już po karteczkach. Wszystkie powędrują via poczta do wybranych adresatów.
To taka moja świąteczna tradycja.

poniedziałek, 30 listopada 2009

Bałwanki. I nie tylko.

Jakoś tak wyszło, że na pierwszy ogień poszły bałwanki. Może to z tęsknoty za śniegiem?... Mam nadzieję, iż jesienny opad, który wszystkich zaskoczył, nie był jedyną zimą w tym roku.

O, tego bałwanka popełniłam własnoręcznie:


Potem zdybałam takiego uroczego ptaszka w szlafmycy:
Pierwszy anioł w poważnej bieli, drugi - bardziej aniołek:
I kartka utrzymana w tradycyjnym klimacie:
Ponieważ "wojuję" z farbami, czyli uczę się używać ich z sensem i umiarem, to chciałam napomknąć, że jestem na takim etapie:
Farby Pintura Paint są cudownym wynalazkiem!

Następnym razem postaram się pokazać coś mniej rozbrykanego kolorystycznie, coś bardziej biało-srebrno (złoto?) - zimowego. No i chyba pora na choinki.

środa, 25 listopada 2009

Początek sezonu

Nadchodzi moment, kiedy - jak co roku a przynajmniej od jakiegoś czasu - zaczynam coraz częściej kręcić głową ze zdziwieniem, że no, proszę, proszę, kiedy to zleciało; tylko patrzeć i Święta. Pora więc zacząć sezon gwiazdkowy. I to niemal dosłownie:

Jakoś mi te gwiazdy mocno weszły do głowy, więc poszperałam i wykombinowałam jeszcze dwa motywy:


Kolorowe kredki natchnęły mnie myślą, że może jednak spróbować malowania oryginalnymi farbami Pergamano Pintura Paint, które stoją i czekają... czekają...
Pędzelek na szczęście dał się dobrać z domowych zapasów, bo ja, jak się namyślę, to musi być już, natychmiast - inaczej znowu będę obchodzić temat szerokim łukiem.
Zastanawiałam się początkowo, dlaczego buteleczki z farbą są takie małe? Okazuje się, że jedną większą kroplą można malować prawie w nieskończoność - zrobiłam całą kokardkę i jeszcze z tej kropli zostało dość sporo, niestety do wyrzucenia. Wygląda na to, że farby w kolorze żółtym, zielonym, turkusowym i fuksji wystarczy mi na długo.
Na obrazku po lewej stronie buteleczka z farbą, po prawej - mazuły na kartce (z braku palety) a centralnie pierwsze malowanie "na czysto". Pod spodem prześwituje szablon, więc - co mi tam! - poleciałam kolorkami po całości:

No oczywiście, jeszcze muszę dobrać i zrobić rameczkę. Najlepiej z jakimś ażurkiem.

Tematy świąteczne same w sobie są radosne, ale dają mi jeszcze dodatkową radość: mogę beztrosko rozchlapywać kolor złoty, który widać już powyżej tu i ówdzie.
Nigdzie tak świetnie nie pasuje, jak do gwiazdek, dzwonków, anielskich aureolek i choinek na pergamanowych pocztówkach.
A o karteczkach - następnym razem.

czwartek, 5 listopada 2009

Kwiaty

Motyw bardzo popularny i użyteczny z każdej niemal okazji: imieniny, urodziny, jubileusze, rocznice. Dajemy kwiaty i wysyłamy kwietne pocztówki.
W technice pergaminowej kwiaty są bardzo wdzięcznym tematem, który kryje bogactwo możliwości twórczych
Można je rysować białym tuszem, wytłaczać i ewentualnie ozdabiać delikatnym kolorowym (złotym) akcentem:
Poczynając sobie śmielej z kolorem, można prócz tłoczenia wypełniać kredką lub farbą płatki i listki, nadając kwiatom bardziej zdecydowany wyraz:
Jeszcze inaczej wygląda praca, jeśli zrobimy kontury czarnym pisakiem a następnie namalujemy kwiat kredkami. Tu zdecydowanym pergamanowym akcentem jest biała tłoczona ramka:
Kto lubi twórczość bardziej "przestrzenną" , polecam ten wariant. Bukiet kwiatów robimy z drobnych elementów wyciętych ozdobnymi dziurkaczami - odrobina cieniowania, które jednocześnie delikatnie wygina płatki i listki, w środki można wkleić tęczowe półperełki:

Na koniec "prawdziwy" kwiat zrobiony z kalki.
Ponieważ ostatnio nieco zwariowałam na punkcie storczyków, więc oczywiste było, że muszę spróbować i takiej formy. Wzór znalazłam w wydawanym przez Pergamano International magazynie i wyszło tak właśnie:

To mój pierwszy kwiat, a przydałoby się zrobić całą gałązkę, żeby zawstydzić jedną upartą roślinkę, która mimo perswazji, nie chce zakwitnąć.

środa, 28 października 2009

Coś brzydkiego

Z komentarzy pod poprzednim postem wynikło zapotrzebowanie na coś brzydkiego. Poważne wyzwanie! Pergamano jest tak wdzięczną techniką, że trudno sprostać życzeniu; czegóż się jednak nie robi dla sympatycznych Czytelniczek... Wybrałam zatem temat, który nie każdemu może się podobać - elf ukryty w kwieciu.
Starałam się zrealizować go jak najlepiej, więc być może wyjdę trochę na hipokrytkę.
Trudno - zaryzykuję.

Zaczynajmy.


W poszukiwaniu tematu natrafiłam na rysunki Molly Harrison i postanowiłam zaadaptować fragment jednego z motywów.

Tym razem oprócz białego tuszu, część konturu rysunku zrobiłam czarnym cienkopisem: postać elfa nie będzie wytłaczana, lecz malowana.
Kolor w pergamano to całe mnóstwo możliwości: można używać kredek zwykłych i wodnych, mazaków, tuszów i farb. W zależności od pożądanego stopnia intensywności malujemy po lewej lub po prawej stronie kalki.

W przypadku mojego elfa posłużyłam się niebieską kredką i żółtą farbą po prawej stronie i odrobiną cielistej kredki - po lewej stronie.
Jak wypadło, widać najlepiej na białym tle:
Teraz tradycyjne wytłaczanie białych konturów i cieniowanie:
A, dodałam jeszcze elfikowi zieloną sukienkę.
Kalka po wytłoczeniu troszkę się odkształciła - na to najlepszym lekarstwem jest wrzucenie obrazka na jakiś czas między kartki najgrubszej posiadanej książki.

Kalka już rozpięta na blasze - teraz pora na zrobienie ramki brzegowej. Trochę liczenia małych oczek, żeby wyszło równo i bez błędu. Praca idzie powoli. Nie ma chyba nic gorszego, niż w środku zrobić błąd nakłuwając dziurki nie tam, gdzie trzeba. Czasem, ale rzadko, udaje się to zamaskować; zazwyczaj trzeba zaczynać od nowa.
No i wycinanie:


Z tym wycinaniem przechodziłam na początku prawdziwą gehennę! Krzyżyki były wiecznie koślawe a brzegowe ząbki mocno "wyszczerbione". Po jakimś czasie stwierdziłam, że jedynym sposobem na uzyskanie pożądanego efektu jest cierpliwość. Żeby nie wiem jak chciało się już zobaczyć efekt końcowy, warto chwilę dłużej popracować. Opłaci się.
No i gotowe. Nad prawym dolnym narożnikiem miejsce na jakiś okolicznościowy napis.

sobota, 10 października 2009

Jesień



Nie wiem, czy oczekiwana - pewnie nie przez wszystkich - nadeszła jesień. Coraz chłodniej, coraz dłuższe wieczory. Te wieczory, to akurat mi się podobają, bo lubię przycupnąć z robótką pod lampą. W sezonie jesienno-zimowym mam chyba nawet więcej pomysłów. Właśnie zaczęłam od liścia.

A potem postanowiłam zrobić jeszcze lampionik i wykorzystać ten sam motyw. Lampionik to będzie właściwie mały abażur na jedną małą świeczkę ukryta w koniakowym kieliszku.


Motyw jest mniejszy, więc i ażur skromniejszy, ale mam nadzieję, że promyczek świeczki będzie go delikatnie podświetlał.
Pracy nie było zbyt wiele i lampion wyszedł tak:



A tu jeszcze raz cały plon mojej dzisiejszej pracy.



wtorek, 6 października 2009

Odrobina lansu

Bo dlaczego nie, prawda?
No, ale tak serio, to chciałam pokazać, co można w pergamano zrobić użytecznego i jednocześnie wyjątkowego.
Dziś tematyka dziecięca, czyli dwie ważne uroczystości rodzinne: narodziny potomka i Pierwsza Komunia.
W natłoku masowej produkcji na te okazje, podwójnie miła sprawa, bo wzór jest niepowtarzalny i w dodatku karteczka zrobiona własnoręcznie. Jednym słowem - unikat.
I wcale nie mówię tego w ramach wyżej wzmiankowanego lansu, ale z tkwiącej we mnie od zawsze potrzeby obdarowywania ludzi drobiazgami "od serca".



Uroczy maluszek obramowany ażurkami na srebrnym tle.








Różowy akcencik dla dziewczynki i ażurek, troszkę jak hafcik richelieu.









Tę kartkę zrobiłam w nieco większym formacie (A5) i z ozdobnymi naklejkami na rogach.

środa, 23 września 2009

Biel

Nie lubię białych bluzek, ale bardzo lubię białe pergamano. Białe, to znaczy, że do wykonania obrazka używa się tylko białego tuszu oraz narzędzi do tłoczenia i cieniowania.
Oczywiście dla wzmocnienia efektu warto dodać jakieś ładne ażurki, ale to całkiem inna historia.

Najpowszechniejszą metodą jest odrysowanie na kalce wzoru cienką stalówką umoczoną w tuszu lub rapidografem a później staranne wytłoczenie linii. Przy tej pracy doskonale widać tę zaletę kalki, jaką jest przejrzystość: szablon ułożony pod spodem widać bardzo dobrze i każdy potrzebny szczegół da się dokładnie odwzorować. Wystarczy dodać trochę cieniowania, które sprawi, że wzór będzie bardziej plastyczny i gotowe:





Można użyć specjalnego szablonu. Właśnie niedawno pierwszy raz wytłoczyłam biały bukiecik. Dodałam trochę złota, bo ładnie się z bielą komponuje:





Jest jeszcze trzecia metoda; bez żadnych pomocniczych sztuczek i szablonów czy schematów. Po prostu tak, jak nam fantazja dyktuje, wytłaczamy motyw:


Trzeba tylko pamiętać, że całą pracę robi się po lewej stronie, więc warto często podglądać, co nam wychodzi i korygować, bo zetrzeć nic się już nie da. Każda linia jest na zawsze.


Do tłoczenia służą między innymi takie narzędzia:




Biel bardzo mi się podoba w karteczkach świątecznych i ślubnych; z odrobiną złota.

Te dwie zrobiłam właśnie na takie okazje:








































wtorek, 22 września 2009

Obiecałam...

no i tak właśnie wygląda scalony wachlarz z motylkami.
Całkiem niespodziewanie jest miłym wspomnieniem lata, które sobie poszło.





Jeśli ktoś czekał niecierpliwie, to bardzo przepraszam, ale klejenie kalki odbywało po troszku, na raty, żeby nic nie zepsuć.
Bo jak już klej "złapie" a nie daj Boże krzywo!....
Z tym klejem to jest tak: przede wszystkim musi być po wyschnięciu w miarę elastyczny, żeby nie wyginał całości; po drugie przezroczysty, żeby nie zostawiał plam - to trochę paskudnie wygląda.
Kleję sam brzeżek kolejnych kawałków. Używam zwyczajnych drewnianych wykałaczek, jakoś mi najbardziej odpowiadają; w dodatku tanie i dużo. Najlepszy jest zwykły klej introligatorski za parę złotych. Najlepszy dla mnie, ale tak w ogóle, to wszelkie wikole się nadają.
Potem robota powędrowała do księgi a potem przyjechały dzieci i zapomniałam!





niedziela, 13 września 2009

Wachlarz po raz drugi

Obiecałam opowiedzieć, jak to z wachlarzem bywa, czyli co zrobić, żeby go zrobić.
No to jestem i opowiadam:




Tym razem części będą leżały na bazie zrobionej z jednego kawałka.
Dla ciekawości zmierzyłam bok ( a może raczej promień) - ma 14cm




Całą bazę podziurkowałam starannie dla lepszego efektu i mam wielką nadzieję, że się nie przeliczę, ale to się okaże - ten efekt - dopiero na samym końcu, niestety.



O proszę, a tu jestem mniej więcej w połowie roboty - część już wycięta a coś niecoś jeszcze do zrobienia:




I jeszcze w wielkim skrócie, jak powstawał jeden elemencik:








odrysowanie na kalce
















i wytłoczenie konturów













Trochę koloru po lewej stronie.
Motyle na wachlarzu malowane są z wierzchu, żeby kolor był wyraźny.
























Jeszcze trochę cieniowania,


























teraz perforacja....




















... i wycinanie.














Wszystkie kawałki leżą na bazie i czekają na podklejenie.




No ale to troszkę potrwa, bo poszczególne kawałki trzeba starannie dopasować i delikatnie przepleść: a to motylek na wierzchu a to listek pod spodem.



Pochwalę się na pewno. Nie wytrzymam, żeby nie :-))