Drobiazgi, czyli zakładki
Czytamy sobie spokojnie w leniwe popołudnie i nagle - co za pech! - telefon... albo ktoś do drzwi dzwoni, więc szybko rozglądamy się wokół w poszukiwaniu czegoś do założenia strony: pusty papierek, jakiś rachunek lub paragon, reklama najnowszej w mieście pizzerii czy cokolwiek innego.
A może warto mieć zakładkę?Tę ostatnią zrobiłam dla pewnej sympatycznej osoby, której ulubiona zakładka zaginęła. Już wiem, że przesyłka dotarła, więc ujawniam :
śliczne zakładki...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńojej, to zakładki jeszcze żyją...:) cudownie!
OdpowiedzUsuńReni - dziękuję i wzajemnie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj Beato - zakładki żyją i mają się całkiem nieźle :-)
Aleć to jednak nie plemnik....
OdpowiedzUsuńTamten był jedyny i się go nie zastąpi :-)
OdpowiedzUsuń