środa, 23 września 2009

Biel

Nie lubię białych bluzek, ale bardzo lubię białe pergamano. Białe, to znaczy, że do wykonania obrazka używa się tylko białego tuszu oraz narzędzi do tłoczenia i cieniowania.
Oczywiście dla wzmocnienia efektu warto dodać jakieś ładne ażurki, ale to całkiem inna historia.

Najpowszechniejszą metodą jest odrysowanie na kalce wzoru cienką stalówką umoczoną w tuszu lub rapidografem a później staranne wytłoczenie linii. Przy tej pracy doskonale widać tę zaletę kalki, jaką jest przejrzystość: szablon ułożony pod spodem widać bardzo dobrze i każdy potrzebny szczegół da się dokładnie odwzorować. Wystarczy dodać trochę cieniowania, które sprawi, że wzór będzie bardziej plastyczny i gotowe:





Można użyć specjalnego szablonu. Właśnie niedawno pierwszy raz wytłoczyłam biały bukiecik. Dodałam trochę złota, bo ładnie się z bielą komponuje:





Jest jeszcze trzecia metoda; bez żadnych pomocniczych sztuczek i szablonów czy schematów. Po prostu tak, jak nam fantazja dyktuje, wytłaczamy motyw:


Trzeba tylko pamiętać, że całą pracę robi się po lewej stronie, więc warto często podglądać, co nam wychodzi i korygować, bo zetrzeć nic się już nie da. Każda linia jest na zawsze.


Do tłoczenia służą między innymi takie narzędzia:




Biel bardzo mi się podoba w karteczkach świątecznych i ślubnych; z odrobiną złota.

Te dwie zrobiłam właśnie na takie okazje:








































wtorek, 22 września 2009

Obiecałam...

no i tak właśnie wygląda scalony wachlarz z motylkami.
Całkiem niespodziewanie jest miłym wspomnieniem lata, które sobie poszło.





Jeśli ktoś czekał niecierpliwie, to bardzo przepraszam, ale klejenie kalki odbywało po troszku, na raty, żeby nic nie zepsuć.
Bo jak już klej "złapie" a nie daj Boże krzywo!....
Z tym klejem to jest tak: przede wszystkim musi być po wyschnięciu w miarę elastyczny, żeby nie wyginał całości; po drugie przezroczysty, żeby nie zostawiał plam - to trochę paskudnie wygląda.
Kleję sam brzeżek kolejnych kawałków. Używam zwyczajnych drewnianych wykałaczek, jakoś mi najbardziej odpowiadają; w dodatku tanie i dużo. Najlepszy jest zwykły klej introligatorski za parę złotych. Najlepszy dla mnie, ale tak w ogóle, to wszelkie wikole się nadają.
Potem robota powędrowała do księgi a potem przyjechały dzieci i zapomniałam!





niedziela, 13 września 2009

Wachlarz po raz drugi

Obiecałam opowiedzieć, jak to z wachlarzem bywa, czyli co zrobić, żeby go zrobić.
No to jestem i opowiadam:




Tym razem części będą leżały na bazie zrobionej z jednego kawałka.
Dla ciekawości zmierzyłam bok ( a może raczej promień) - ma 14cm




Całą bazę podziurkowałam starannie dla lepszego efektu i mam wielką nadzieję, że się nie przeliczę, ale to się okaże - ten efekt - dopiero na samym końcu, niestety.



O proszę, a tu jestem mniej więcej w połowie roboty - część już wycięta a coś niecoś jeszcze do zrobienia:




I jeszcze w wielkim skrócie, jak powstawał jeden elemencik:








odrysowanie na kalce
















i wytłoczenie konturów













Trochę koloru po lewej stronie.
Motyle na wachlarzu malowane są z wierzchu, żeby kolor był wyraźny.
























Jeszcze trochę cieniowania,


























teraz perforacja....




















... i wycinanie.














Wszystkie kawałki leżą na bazie i czekają na podklejenie.




No ale to troszkę potrwa, bo poszczególne kawałki trzeba starannie dopasować i delikatnie przepleść: a to motylek na wierzchu a to listek pod spodem.



Pochwalę się na pewno. Nie wytrzymam, żeby nie :-))



środa, 2 września 2009

Skąd się wzięło pergamano






Jak prawie wszystko - ze starożytności. Jeśli pierwsze skojarzenie, jakie ci się nasuwa, brzmi "pergamin", to zupełnie słusznie.



W czasach bardzo odległych pergaminowe foliały ozdabiano tłoczonymi ilustracjami; wówczas miały one charakter głównie religijny. Znacznie później w Ameryce Południowej zastosowano technikę tłoczenia przy wyrobie kartek upamiętniających ważne wydarzenie - otrzymywały je dziewczynki przystępujące do pierwszej komunii.


Z czasem pergamin zastąpił papier, ten, który potocznie nazywamy kalką techniczną. Dzięki temu, że jest półprzezroczysty a zarysowany - wybiela się w tym miejscu, stał sie znakomitym tworzywem dla współczesnego rękodzieła.


Jak ja trafiłam na pergamano? Otóż zapragnęłam pewnego dnia wyhaftować sobie coś ładnego. I tylko pozornie nie ma to nic do rzeczy. W poszukiwaniu miejsca, gdzie ktoś mi coś doradzi, usadowiłam się na forum Kaan ( dziś już nieistniejącym). Pewnego dnia ktoś wkleił obrazek z zapytaniem: jak to się robi? No i zaczęły sie poszukiwania metody, narzędzi i wszelkich informacji na temat. Okazało sie, że ta dla nas całkowita nowość ,jest popularna na zachód od Wisły: w Holandii, że wielką znawczynią i propagatorką jest Martha Ospina i że tam, daleko, to po prostu kwitnie.


Porzuciłam hafciarskie zamiary i, nie bez obawy, postanowiłam spróbować.
Wcale nie mówie, że było łatwo... Efekt nie przyszedł od razu. W dodatku sprowadzanie na własną rękę materiałów i narzędzi słono kosztowało. Przy braku pewności, że to jest właśnie to ulubione hobby, ryzykowne. Kombinowało się więc, jak koń pod górę, chałupniczymi metodami jakieś perforatory, "cieniowacze", szukało nożyczek, kalki, wzorów. Ej, łza się w oku kręci...

Rosła powoli grupa pergaminowych wyznawczyń.


Jednego jestem pewna - trzeba tę robotę prawdziwie pokochać, nie zrażajac się tym, że pierwsze prace nie wyglądają jak na obrazku, że coś wychodzi ciut krzywo albo nie wychodzi w ogóle. Tak musi być. Nie bez powodu mawia się, że to doświadczenie czyni mistrza. Jak sobie dziś popatrzę na swoje pierwsze "dzieła"... Z zazdrością oglądałam cuda wychodzące spod innych rąk. na szczęście była to zdecydowanie zazdrość twórcza.


Warto zacząć od wzorów prostych i od wersji pergamano białego a potem stopniowo wzbogacać, czyli podnosić poprzeczkę. Oho, już agituję!...