Przyznacie, że miś jest najmilszym wspomnieniem dzieciństwa - nie ma chyba nikogo, kto nie tulił ukochanego pluszaka przed snem, nie zabierał go w obce, nieznane miejsca, by dodawał otuchy.
I właśnie Anabell dała mi impuls do działania.
Impulsy nie lubią czekać :-), więc po krótkim gmeraniu w worku z różnymi przydasiami znalazłam kawałek kraciastej, mechatej z jednej strony wełny. No trudno, będzie miś lekko łysawy, ale za to w mojej ulubionej liliowej tonacji.
W teczce z pomysłami na przyszłość odszukałam szablon, bo - jako się rzekło - pomysł na misia kiełkował już w przeszłości.
Wszystko powycinałam zgodnie z szablonem i zaczęłam zszywać; nieduży ten miś, więc - ręcznie.
Jednym okiem zerkałam na robotę a drugim na mecz, który właśnie się zaczął. Istna optyczna ekwilibrystyka!
Kadłubek wyszedł zachęcająco, ale to w gruncie rzeczy łatwiejsza część pracy:
Teraz głowa i uszy. Małe to, ale powolutku pozszywałam, przewróciłam na prawą stronę i zadumałam się nad mordką.
Nosek trzeba wyszyć, ale co z oczami? Do maskotek wpina się jakoś specjalne paciorki a ja nic takiego nie mam... Zwykłe guziki? Nie, zdecydowanie nie.
Pudła z guzikami są w każdym domu i ciągle przybywa w nich nowości, tylko nie wiadomo dlaczego, kiedy już się do nich sięga, nigdy nie ma tego. co akurat jest potrzebne.
Wysypałam zawartość mojego pudła na kanapę w poszukiwaniu czegoś zastępczego, np. gładkich czarnych guziczków na nóżce. Czarnych - OCZYWISCIE - nie było, ale znalazłam niebieskie. Pomalowałam środki czarnym mazakiem do płytek CD (totalna improwizacja!)i zamocowałam usztywniając po lewej stronie, żeby nie były tak rozpaczliwie wyłupiaste :-). Nosek i mina - wyszyte muliną.
Bardzo fajny miś. Może i ja spróbuję... Miałam swego czasu ukochanego misia i wcale nie byłam już wtedy małą dziewczynkę... Urokliwe wspomnienie, fajnie że mi o tym przypomniałaś
OdpowiedzUsuńŚliczny!! mi też od jakiegoś czasu chodzi po głowie uszycie pluszanki. Może się w końcu "przełamię" ;)
OdpowiedzUsuńNo słodki ten miś.Ja się wciąż zastanawiam nad wielkością - szablon, który mam ma 2 wady- jest na misia wielkości 35 cm, a druga wada- przez środek łepetyny ma szew, więc nie będzie fajnie, gdy będzie z gładkiego materiału. Chyba muszę go zrobić z futerka.Znalazłam w domu czarne ale chyba się zrujnuję i kupię brązowe.
OdpowiedzUsuńAle ten Twój misiaczek bardzo mi się podoba. To pewnie szkocki miś, skoro jest w kratkę.:)))
Miłego, ;)
Bardzo przyjemny ,,michotek''!
OdpowiedzUsuńwygląda prawie jak przeklinak z władcy móch xD
OdpowiedzUsuńNo cóż, początki bywaja trudne...
UsuńNa szczęście ja nie wyglądam jak Czesio :-))))