Jakkolwiek anioły nie są moim ulubionym tematem, ten obrazek zrobiłam z prawdziwą przyjemnością :-).
/motyw pochodzi z książki: Rebecca Balchin, Angel & Fairy Designs/
poniedziałek, 6 grudnia 2010
środa, 24 listopada 2010
Kartki i nie-kartka
Ponurość aury rozkłada mnie na łopatki; już chyba zaczynam tęsknić do śniegu.
Zmuszona do wyjścia z domu po południu... pfff! "popołudnie" brzmi jak ironia, gdy mokro, zimno i ciemno. No więc z tego wszystkiego włożyłam dziś na głowę czapkopodobne nakrycie, co jest u mnie objawem totalnej desperacji :-)))
Pozałatwiałam szybko, co tam miałam załatwić i z radością wróciłam do moich robótek.
Pora na lekkie przyspieszenie, bo za miesiąc święta!
Obie karteczki są mojego pomysłu.
Mimo, że przeglądam ciągle jakieś gotowe wzory i nie mogę zaprzeczyć - są ładne, to kiedy siadam do roboty, jakieś licho brzęczy mi nad uchem, żeby po swojemu; i prawie za każdym razem ulegam. Sama nie wiem - to dobrze czy źle.... Czasem warto zmierzyć się z mistrzyniami "gatunku" i zobaczyć, w którym miejscu się jest.
Zmuszona do wyjścia z domu po południu... pfff! "popołudnie" brzmi jak ironia, gdy mokro, zimno i ciemno. No więc z tego wszystkiego włożyłam dziś na głowę czapkopodobne nakrycie, co jest u mnie objawem totalnej desperacji :-)))
Pozałatwiałam szybko, co tam miałam załatwić i z radością wróciłam do moich robótek.
Pora na lekkie przyspieszenie, bo za miesiąc święta!
Obie karteczki są mojego pomysłu.
Mimo, że przeglądam ciągle jakieś gotowe wzory i nie mogę zaprzeczyć - są ładne, to kiedy siadam do roboty, jakieś licho brzęczy mi nad uchem, żeby po swojemu; i prawie za każdym razem ulegam. Sama nie wiem - to dobrze czy źle.... Czasem warto zmierzyć się z mistrzyniami "gatunku" i zobaczyć, w którym miejscu się jest.
W grudniowym numerze Parchment Craft znalazłam piękny koszyczek i to najpewniej będzie takie wyzwanie; o czym doniosę w stosownym czasie.
* * *
Tymczasem...
wróciłam na chwilę do kolorowego malowania, bo korciło mnie bardzo, no straszliwie po prostu, zeby spróbować czegoś dla mnie całkiem nowego.
Znalazłam kocią mordkę, naszkicowałam na kalce zarys łebka - gdzie uszy, oczy i nosek a potem zaczęłam ten łebek "ubierać" w futerko, czyli sierść albo włosy, jak kto woli :-).
Malowanie mazakami w tym wypadku nie jest tym, co zazwyczaj oznacza. Kolor nakłada się na czubek cienkiego pędzelka - w moim obrazku pędzelek miał 1mm grubości - i układa na kalce cieniutkie, niezbyt długie kreseczki. Jedna przy drugiej. Kotek jest niewielki, ale tych kreseczek były dziesiątki, setki... nie liczyłam :-)). Dość pracochłonne zajęcie!
I pomalutku wyłonił się taki stworek:
Znalazłam kocią mordkę, naszkicowałam na kalce zarys łebka - gdzie uszy, oczy i nosek a potem zaczęłam ten łebek "ubierać" w futerko, czyli sierść albo włosy, jak kto woli :-).
Malowanie mazakami w tym wypadku nie jest tym, co zazwyczaj oznacza. Kolor nakłada się na czubek cienkiego pędzelka - w moim obrazku pędzelek miał 1mm grubości - i układa na kalce cieniutkie, niezbyt długie kreseczki. Jedna przy drugiej. Kotek jest niewielki, ale tych kreseczek były dziesiątki, setki... nie liczyłam :-)). Dość pracochłonne zajęcie!
I pomalutku wyłonił się taki stworek:
Mąż się śmiał, że bidulek troszkę wystraszony :-))), acz jak na pierwszy raz...
Malowanie ptasich piór i zwierzęcego futra ma swój oddzielny moduł szkoleniowy w technice pergaminowej, bo jest w tym trochę kruczków i jeszcze ich nie znam, ale raz kozie śmierć! - musiałam spróbować. Po tym doświadczeniu już czuję, że może być pięknie i warto znowu za jakiś czas podziałać.
Malowanie ptasich piór i zwierzęcego futra ma swój oddzielny moduł szkoleniowy w technice pergaminowej, bo jest w tym trochę kruczków i jeszcze ich nie znam, ale raz kozie śmierć! - musiałam spróbować. Po tym doświadczeniu już czuję, że może być pięknie i warto znowu za jakiś czas podziałać.
wtorek, 16 listopada 2010
Miłe skojarzenie
Coraz śmielej ujawniają się wokół świąteczne dekoracje, lada moment zawładną nami Mikołaje, choinki, stroiki, bombki; a wszystko w bieli, czerwieni, zieleni i złocie. Albo srebrze.
Tymczasem szukając kolejnych natchnień natrafiłam na niepozorny czarno-biały obrazek, który natychmiast skojarzył mi się z moim ulubionym świątecznym filmem.
Jestem absolutną fanką "Opowieści wigilijnej". Dla niej gotowa byłabym porzucić kuchenne przygotowania, choć prawdę mówiąc nie muszę, bo mam w kuchni mały odbiorniczek (ach, ta męska zapobiegliwość! ) i po raz kolejny wzruszać się przemianą Ebenezera Scrooge`a.
Sięgnęłam zatem z przyjemnością po kalkę, by uwiecznić tę rodzajową scenkę w formie pocztówki. Przez chwilę wahałam się czy nie dodać koloru, podmalowując obrazek pastelami olejnymi, ale ostatecznie dodałam jedynie odrobinę zimowego nieba. Ażurek zrobiłam z pomocą płytki multi grid nr 4 - odkąd ją mam, pełni nieocenione usługi. Jest drobna, więc wszystkie krzyżyki i dziurki wychodzą ładnie i delikatnie.
Na koniec nie mogłam się oprzeć, by do prezentacji nie dodać koronkowej komputerowej ramki - trochę zimowej atmosfery: tak, jakby przez oszronione okno oglądać śpiewających kolędników.
Tymczasem szukając kolejnych natchnień natrafiłam na niepozorny czarno-biały obrazek, który natychmiast skojarzył mi się z moim ulubionym świątecznym filmem.
Jestem absolutną fanką "Opowieści wigilijnej". Dla niej gotowa byłabym porzucić kuchenne przygotowania, choć prawdę mówiąc nie muszę, bo mam w kuchni mały odbiorniczek (ach, ta męska zapobiegliwość! ) i po raz kolejny wzruszać się przemianą Ebenezera Scrooge`a.
Sięgnęłam zatem z przyjemnością po kalkę, by uwiecznić tę rodzajową scenkę w formie pocztówki. Przez chwilę wahałam się czy nie dodać koloru, podmalowując obrazek pastelami olejnymi, ale ostatecznie dodałam jedynie odrobinę zimowego nieba. Ażurek zrobiłam z pomocą płytki multi grid nr 4 - odkąd ją mam, pełni nieocenione usługi. Jest drobna, więc wszystkie krzyżyki i dziurki wychodzą ładnie i delikatnie.
Na koniec nie mogłam się oprzeć, by do prezentacji nie dodać koronkowej komputerowej ramki - trochę zimowej atmosfery: tak, jakby przez oszronione okno oglądać śpiewających kolędników.
sobota, 6 listopada 2010
Wieczorem
Oj, brzydko, brzydko na dworze. Dzisiaj prawdziwy listopad: wieje, pada i ziiimno... Po przesunięciu godziny, długie wieczory stały się (wreszcie!) zachętą do porobienia czegoś kalkowego.
Z ubiegłorocznych zapasów wydostałam drukowaną na kalce wróżkę i dodałam do gwiazdek, które chyba będą teraz motywem przewodnim:
No właśnie. W trakcie ogladąnia, a w zasadzie słuchania :-), filmu, wyprodukowałam sporą ilość nowych, małych gwiazdek. Układałam je na wszystkie możliwe sposoby szukając najlepszego zastosowania dla tej drobnicy.
I na koniec wymyśliłam gwiazdkową bombkę, do której dodałam kilka błyszczących dzetów.
Z ubiegłorocznych zapasów wydostałam drukowaną na kalce wróżkę i dodałam do gwiazdek, które chyba będą teraz motywem przewodnim:
No właśnie. W trakcie ogladąnia, a w zasadzie słuchania :-), filmu, wyprodukowałam sporą ilość nowych, małych gwiazdek. Układałam je na wszystkie możliwe sposoby szukając najlepszego zastosowania dla tej drobnicy.
I na koniec wymyśliłam gwiazdkową bombkę, do której dodałam kilka błyszczących dzetów.
piątek, 29 października 2010
Koronka
W moich czasach pionierskich, a było to na II Festiwalu Haftu, Koronki i Rękodzieła w Łodzi w 2007 roku, kiedy po raz pierwszy wystawiałam kartki i inne drobiazgi, wiele osób pytało, jak to jest zrobione, czy to jest haft. I zdziwieniu nie było końca, że nie. Z papieru? Ażury i tłoczenia czasem rzeczywiście przypominają trochę richelieu, trochę nicianą koronkę.
W teczce z "przydasiami":-) odnalazłam niedawno niewielki wzór z koronkowym rodowodem i tak powstała niniejsza praca:
W teczce z "przydasiami":-) odnalazłam niedawno niewielki wzór z koronkowym rodowodem i tak powstała niniejsza praca:
Z koronkami nie radzę sobie nic a nic, ale i w tej wersji wyszło chyba całkiem nieźle, prawda?
środa, 20 października 2010
Zwiastun
Mam nadzieje, że jeszcze tu zaglądacie?...
Dziś pierwsza kartka świąteczna. Wzór bombki zaczerpnęłam z magazynu PC 11/2007, ale wykorzystałam trochę inaczej: wytłoczyłam i wycięłam z grubszej kalki. Reszta to już całkowita improwizacja :
Przy okazji poćwiczyłam na diagonalnej płytce robienie śnieżynek; one też znajdą swoje miejsce na świątecznych kartkach.
Dziś pierwsza kartka świąteczna. Wzór bombki zaczerpnęłam z magazynu PC 11/2007, ale wykorzystałam trochę inaczej: wytłoczyłam i wycięłam z grubszej kalki. Reszta to już całkowita improwizacja :
Przy okazji poćwiczyłam na diagonalnej płytce robienie śnieżynek; one też znajdą swoje miejsce na świątecznych kartkach.
niedziela, 17 października 2010
Proces twórczy
Za oknem deszcz - deszcz liści spadajacych z drzew po porannych przymrozkach. Te spadajace liście to znak, że niedługo pora zacząć kartkowe przygotowania do świąt. Czasu niby wiele, ale i pracy niemało.
Dzisiaj skończyłam taki kwiatowy drobiazg.
Przyznam, że zawsze wielką radość sprawia mi tzw. proces twórczy :-), czyli obserwowanie, jak powoli z tego:
powstaje to:
Dzisiaj skończyłam taki kwiatowy drobiazg.
Przyznam, że zawsze wielką radość sprawia mi tzw. proces twórczy :-), czyli obserwowanie, jak powoli z tego:
powstaje to:
niedziela, 10 października 2010
A mnie jest szkoda lata...
Jeszcze niedawno - w ostatni weekend września - widziałam fruwające beztrosko motyle...
A tu od paru dni poranny widok za kuchennym oknem to biały od szronu trawnik. I dzień coraz krótszy, i wieczory chłodne, i szalik trzeba było znaleźć w czeluściach szafy... Ej! ciężkie czasy idą. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - będzie więcej czasu na robótki. Mam taką nadzieję.
A na kalkce przysiadły ostatnie motylki - wspomnienia.
A tu od paru dni poranny widok za kuchennym oknem to biały od szronu trawnik. I dzień coraz krótszy, i wieczory chłodne, i szalik trzeba było znaleźć w czeluściach szafy... Ej! ciężkie czasy idą. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - będzie więcej czasu na robótki. Mam taką nadzieję.
A na kalkce przysiadły ostatnie motylki - wspomnienia.
piątek, 24 września 2010
Dla Ignasia
poniedziałek, 20 września 2010
Odkurzam
"Lato z ptakami odchodzi"... nucę sobie pod nosem i wracam do mojego bloga.
Lato odchodzi zdecydowanie, niestety, a tegoroczne jakoś nadzwyczajnie było ruchliwe - trochę u dzieci nad morzem, trochę w górach. Ostatnio sporo pracy, bo prócz doznań estetycznych, czasem i kawałek chleba warto zobaczyć :-).
Faktem jest, że nad kalką nie pochyliłam się od czasu ostatniego wpisu! I już mnie lekko ssie...
W dodatku muszę wziać się galopem do obiecanej kartki na urodziny dziecięcia zaprzyjaźnionej babci in spe. Jak się nie sprężę, to babcia przestanie być "in spe",bo to już w zasadzie lada chwila.
Pomysł ułożony starannie i w detalach... w mojej głowie. Jeszcze tylko wykonać w tak zwanym międzyczasie.
Niedługo zatem odezwę się znowu.
Lato odchodzi zdecydowanie, niestety, a tegoroczne jakoś nadzwyczajnie było ruchliwe - trochę u dzieci nad morzem, trochę w górach. Ostatnio sporo pracy, bo prócz doznań estetycznych, czasem i kawałek chleba warto zobaczyć :-).
Faktem jest, że nad kalką nie pochyliłam się od czasu ostatniego wpisu! I już mnie lekko ssie...
W dodatku muszę wziać się galopem do obiecanej kartki na urodziny dziecięcia zaprzyjaźnionej babci in spe. Jak się nie sprężę, to babcia przestanie być "in spe",bo to już w zasadzie lada chwila.
Pomysł ułożony starannie i w detalach... w mojej głowie. Jeszcze tylko wykonać w tak zwanym międzyczasie.
Niedługo zatem odezwę się znowu.
wtorek, 20 lipca 2010
Witrażowo
Witam u progu kolejnej fali upału.
Podobno jutro albo pojutrze znowu 36 stopni.
Znowu wszelka ochota do pracy twórczej odleci... nie, raczej odczłapie w poszukiwaniu odrobiny cienia i chłodu. Zzanim to jednak nastąpi prezentuję znaną Wam ramkę z bogatszym wnętrzem:-).
Z trzech zaproponowanych wariantów, najliczniejsze zwolenniczki zdobył środek biały i cieniowany.Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, jak sprostać Waszemu życzeniu i być może poszłam nieco dalej :-), ale wymyśliłam tak:
Mam nadzieję, ze mój projekt przypadnie Wam do gustu.
Podobno jutro albo pojutrze znowu 36 stopni.
Znowu wszelka ochota do pracy twórczej odleci... nie, raczej odczłapie w poszukiwaniu odrobiny cienia i chłodu. Zzanim to jednak nastąpi prezentuję znaną Wam ramkę z bogatszym wnętrzem:-).
Z trzech zaproponowanych wariantów, najliczniejsze zwolenniczki zdobył środek biały i cieniowany.Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, jak sprostać Waszemu życzeniu i być może poszłam nieco dalej :-), ale wymyśliłam tak:
Mam nadzieję, ze mój projekt przypadnie Wam do gustu.
sobota, 17 lipca 2010
Fasonik
Wbrew pozorom, to nie jest mania :-)
Po prostu ciągle szukam najładniejszego modelu do mojego przyszłego projektu. Do tej pracy spożytkowałam kawałek kolorowej cieniowanej kalki i kolejny japoński wzór.
Nigdy przedtem nie interesowało mnie robienie bucików a teraz nagle okazało się, że jest z czego wybierać i zaczął się odwieczny kłopot pod tytułem "i to pachnie, i to nęci" ;-)
Wobec tego nie będę już dłużej szukać a do tematu wrócę dopiero, kiedy cały pomysł zostanie zrealizowany.
Po prostu ciągle szukam najładniejszego modelu do mojego przyszłego projektu. Do tej pracy spożytkowałam kawałek kolorowej cieniowanej kalki i kolejny japoński wzór.
Nigdy przedtem nie interesowało mnie robienie bucików a teraz nagle okazało się, że jest z czego wybierać i zaczął się odwieczny kłopot pod tytułem "i to pachnie, i to nęci" ;-)
Wobec tego nie będę już dłużej szukać a do tematu wrócę dopiero, kiedy cały pomysł zostanie zrealizowany.
wtorek, 13 lipca 2010
* * *
Ostatnie upalne dni dają się ostro we znaki. Nawet tytuł posta jakoś mi się dziś nie klei:-).
I podobno zapowiada się na dłużej z tym tropikiem.
Entuzjazmu do pracy brak, zwłaszcza, że kalka też reaguje na dotyk i ciepło, więc najlepiej zajmować się nią wczesnym rankiem albo późną nocą. Obie pory dość kiepskie :-).
Wobec tego dokończyłam tylko dwie rozpoczęte wcześniej prace ( dobrze chociaż, że klej szybko łapie) : pierwsza jest warstwowa - na białej bazie koło z motylami i ażurem, i jeszcze centralnie kwiatek z tęczową półperełką.
W drugiej motyw, który już wcześniej przewinął się w wersji malowanej kredkami i farbami; tym razem na biało
Do ramki, którą pokazywałam niedawno dobiorę również biały motyw - taką sugestię zawierała większość komentarzy.
I podobno zapowiada się na dłużej z tym tropikiem.
Entuzjazmu do pracy brak, zwłaszcza, że kalka też reaguje na dotyk i ciepło, więc najlepiej zajmować się nią wczesnym rankiem albo późną nocą. Obie pory dość kiepskie :-).
Wobec tego dokończyłam tylko dwie rozpoczęte wcześniej prace ( dobrze chociaż, że klej szybko łapie) : pierwsza jest warstwowa - na białej bazie koło z motylami i ażurem, i jeszcze centralnie kwiatek z tęczową półperełką.
W drugiej motyw, który już wcześniej przewinął się w wersji malowanej kredkami i farbami; tym razem na biało
Do ramki, którą pokazywałam niedawno dobiorę również biały motyw - taką sugestię zawierała większość komentarzy.
Wszystkim bardzo dziękuję.
Życzę umiarkowanego ochłodzenia :-).
niedziela, 11 lipca 2010
Miś
Wszystko, co się zdarzyło i co pokazuję poniżej, jest zasługą Anabell, która w swoim blogu wspomniała o planowanym uszyciu misia. Jeszcze wcześniej oglądałam różne "misiowe" miejsca w sieci a jeszcze wcześniej - zupełnie luźno - zastanawiałam się, czy uszycie maskotki jest trudne; właściwie to nawet, czy w ogóle jest możliwe.
Przyznacie, że miś jest najmilszym wspomnieniem dzieciństwa - nie ma chyba nikogo, kto nie tulił ukochanego pluszaka przed snem, nie zabierał go w obce, nieznane miejsca, by dodawał otuchy.
I właśnie Anabell dała mi impuls do działania.
Impulsy nie lubią czekać :-), więc po krótkim gmeraniu w worku z różnymi przydasiami znalazłam kawałek kraciastej, mechatej z jednej strony wełny. No trudno, będzie miś lekko łysawy, ale za to w mojej ulubionej liliowej tonacji.
W teczce z pomysłami na przyszłość odszukałam szablon, bo - jako się rzekło - pomysł na misia kiełkował już w przeszłości.
Wszystko powycinałam zgodnie z szablonem i zaczęłam zszywać; nieduży ten miś, więc - ręcznie.
Jednym okiem zerkałam na robotę a drugim na mecz, który właśnie się zaczął. Istna optyczna ekwilibrystyka!
Kadłubek wyszedł zachęcająco, ale to w gruncie rzeczy łatwiejsza część pracy:
Pudła z guzikami są w każdym domu i ciągle przybywa w nich nowości, tylko nie wiadomo dlaczego, kiedy już się do nich sięga, nigdy nie ma tego. co akurat jest potrzebne.
Przyznacie, że miś jest najmilszym wspomnieniem dzieciństwa - nie ma chyba nikogo, kto nie tulił ukochanego pluszaka przed snem, nie zabierał go w obce, nieznane miejsca, by dodawał otuchy.
I właśnie Anabell dała mi impuls do działania.
Impulsy nie lubią czekać :-), więc po krótkim gmeraniu w worku z różnymi przydasiami znalazłam kawałek kraciastej, mechatej z jednej strony wełny. No trudno, będzie miś lekko łysawy, ale za to w mojej ulubionej liliowej tonacji.
W teczce z pomysłami na przyszłość odszukałam szablon, bo - jako się rzekło - pomysł na misia kiełkował już w przeszłości.
Wszystko powycinałam zgodnie z szablonem i zaczęłam zszywać; nieduży ten miś, więc - ręcznie.
Jednym okiem zerkałam na robotę a drugim na mecz, który właśnie się zaczął. Istna optyczna ekwilibrystyka!
Kadłubek wyszedł zachęcająco, ale to w gruncie rzeczy łatwiejsza część pracy:
Teraz głowa i uszy. Małe to, ale powolutku pozszywałam, przewróciłam na prawą stronę i zadumałam się nad mordką.
Nosek trzeba wyszyć, ale co z oczami? Do maskotek wpina się jakoś specjalne paciorki a ja nic takiego nie mam... Zwykłe guziki? Nie, zdecydowanie nie.
Pudła z guzikami są w każdym domu i ciągle przybywa w nich nowości, tylko nie wiadomo dlaczego, kiedy już się do nich sięga, nigdy nie ma tego. co akurat jest potrzebne.
Wysypałam zawartość mojego pudła na kanapę w poszukiwaniu czegoś zastępczego, np. gładkich czarnych guziczków na nóżce. Czarnych - OCZYWISCIE - nie było, ale znalazłam niebieskie. Pomalowałam środki czarnym mazakiem do płytek CD (totalna improwizacja!)i zamocowałam usztywniając po lewej stronie, żeby nie były tak rozpaczliwie wyłupiaste :-). Nosek i mina - wyszyte muliną.
poniedziałek, 5 lipca 2010
Wasz wybór
Atmosfera ostatnich tygodni przeniosła mi się do bloga :-).
Zrobiłam taka oto rameczkę:
Jej planowanie i wykonanie zajęło mi trochę czasu, ale nieskromnie powiem - podoba mi się.
Pora na motyw wewnętrz i tu nie jestem do końca zdecydowana; dlatego proszę o wsparcie jednej z koncepcji:
A. motyw kolorowy (farba lub tusz) ?
B. motyw biały (wytłaczany i cieniowany) ?
C. motyw 3D (również z kalki) ?
Czekam na Wasze podpowiedzi do końca tygodnia i przychylę się do większości :-).
Zrobiłam taka oto rameczkę:
Jej planowanie i wykonanie zajęło mi trochę czasu, ale nieskromnie powiem - podoba mi się.
Pora na motyw wewnętrz i tu nie jestem do końca zdecydowana; dlatego proszę o wsparcie jednej z koncepcji:
A. motyw kolorowy (farba lub tusz) ?
B. motyw biały (wytłaczany i cieniowany) ?
C. motyw 3D (również z kalki) ?
Czekam na Wasze podpowiedzi do końca tygodnia i przychylę się do większości :-).
środa, 30 czerwca 2010
Zawijasy
Dawno temu z techniką pergaminową równy bój o moje uczucia toczył quilling. Był nawet moment, że dla skręconych papierków całkiem straciłam głowę :-). Moment, jak to moment, był na tyle krótki, że ostatecznie "oddałam rękę" kalce.
Czasem - tak, jak dziś - coś sobie skręcę...
Sentymentalnie.
A jednak i tu nie uciekłam od maleńkiego wtrącenia w narożnikach.
:-)
Czasem - tak, jak dziś - coś sobie skręcę...
Sentymentalnie.
A jednak i tu nie uciekłam od maleńkiego wtrącenia w narożnikach.
:-)
poniedziałek, 28 czerwca 2010
Warsztaty z szewstwa ;-)
Moja bliska znajoma niedługo zadebiutuje w roli babci. W tej rodzinnej radości pośrednio uczestniczę i ja, bo trzeba zrobić jakąś pamiątkę dla dziecięcia i rodziców. Zamówienie już zostało złożone; bez konkretów, bo wiadomo - "już ty coś fajnego wymyślisz" :-))
No to myślę.
Może buciki? Jeden już prezentowałam wcześniej, ale był to model zdecydowanie damski (ozdobiony perełkami), więc tym razem coś bardziej męskiego. Tak mi się wydaje.
Rozmiar - miniaturowy, czyli 6,5cm długości :-), zszywany niebieską nitką, bo potomek płci męskiej. Wzór zaczerpnięty z japońskiej książki, więc bedę musiała wykazać się iście japońską precyzją pracując nad wersją ostateczną.
No to myślę.
Może buciki? Jeden już prezentowałam wcześniej, ale był to model zdecydowanie damski (ozdobiony perełkami), więc tym razem coś bardziej męskiego. Tak mi się wydaje.
Rozmiar - miniaturowy, czyli 6,5cm długości :-), zszywany niebieską nitką, bo potomek płci męskiej. Wzór zaczerpnięty z japońskiej książki, więc bedę musiała wykazać się iście japońską precyzją pracując nad wersją ostateczną.
środa, 23 czerwca 2010
Trochę inaczej
Zazwyczaj powstaje temat a potem szukam do niego najlepszej oprawy.
Tym razem wyszło odwrotnie: zaczęłam od ramki. Wycinanie zajęło mi sporo czasu i energii - tak na oko jeden mecz w trakcie MŚ, no może trochę więcej...
Pod koniec machania nożyczkami przyszło mi do głowy żeby zrobić użytek z wycinanych ozdobnymi dziurkaczami drobnych kwiatuszków i tak powstała niniejsza kartka.
Dodałam jeszcze dwa quillingowe zakrętasy a środki kwiatków wypełniłam korzystając z pudru do embossingu na gorąco.
Przy okazji - gdyby ktoś chciał skorzystać z tego pomysłu, zalecam użycie nagrzewnicy przed przyklejeniem kwiatka do kalki, bo kalka jest wrażliwa na podwyższona temperaturę. Może sprawić niemiłą niespodziankę w postaci odkształcenia i praca pójdzie na marne.
Tym razem wyszło odwrotnie: zaczęłam od ramki. Wycinanie zajęło mi sporo czasu i energii - tak na oko jeden mecz w trakcie MŚ, no może trochę więcej...
Pod koniec machania nożyczkami przyszło mi do głowy żeby zrobić użytek z wycinanych ozdobnymi dziurkaczami drobnych kwiatuszków i tak powstała niniejsza kartka.
Dodałam jeszcze dwa quillingowe zakrętasy a środki kwiatków wypełniłam korzystając z pudru do embossingu na gorąco.
Przy okazji - gdyby ktoś chciał skorzystać z tego pomysłu, zalecam użycie nagrzewnicy przed przyklejeniem kwiatka do kalki, bo kalka jest wrażliwa na podwyższona temperaturę. Może sprawić niemiłą niespodziankę w postaci odkształcenia i praca pójdzie na marne.
poniedziałek, 21 czerwca 2010
Zaklinanie lata
środa, 9 czerwca 2010
Viola wittrockiana...
czyli bratek ogrodowy.
Na moim balkonie - z braku ogrodu - od kilku lat królują w jednej ze skrzynek bratki. Za każdym razem inne i coraz ładniejsze. Zdumiewają mnie zestwy kolorystyczne płatków; jakby się tak człowiek ubrał... :-D
Potęga natury!
Z przyjemnością zrobiłam więc kilka kartek wykorzystując kalkę z drukowanym motywem bratkowym.
Wycinanie samego kwiatka wymaga nieco cierpliwości, bo kalka jest cieniutka i przejrzysta, ale potem już z górki :-)
Na moim balkonie - z braku ogrodu - od kilku lat królują w jednej ze skrzynek bratki. Za każdym razem inne i coraz ładniejsze. Zdumiewają mnie zestwy kolorystyczne płatków; jakby się tak człowiek ubrał... :-D
Potęga natury!
Z przyjemnością zrobiłam więc kilka kartek wykorzystując kalkę z drukowanym motywem bratkowym.
Wycinanie samego kwiatka wymaga nieco cierpliwości, bo kalka jest cieniutka i przejrzysta, ale potem już z górki :-)
poniedziałek, 7 czerwca 2010
Rzeczy w skali mikro
Kalka wdzięcznym tworzywem jest.
O tym wie każdy, kto już miał z nią do czynienia.
Dziś polecam kalkę typu flex - nie tylko poddaje się wszelkim torturom, czyli tłoczeniu, perforowaniu i cieniowaniu, ale również jest bardziej elastyczna i podatna na zginanie czy składanie; i ładnie się wybiela.
Z tej kalki zrobiłam dwa drobiazgi.
Bucik
Często pokazywany w różnym wzornictwie. Tu skorzystałam z japońskiego schematu, który dodatkowo ozdobiłam naklejonymi kwiatuszkami ze środkami z półperełek.
Skalę przedsięwzięcia widać na drugim zdjęciu
Przyklejanie wierzchu do podeszwy okazało się zajęciem dość pracochłonnym i obfitującym w komentarze "odautorskie", ale udało się!
O tym wie każdy, kto już miał z nią do czynienia.
Dziś polecam kalkę typu flex - nie tylko poddaje się wszelkim torturom, czyli tłoczeniu, perforowaniu i cieniowaniu, ale również jest bardziej elastyczna i podatna na zginanie czy składanie; i ładnie się wybiela.
Z tej kalki zrobiłam dwa drobiazgi.
Bucik
Często pokazywany w różnym wzornictwie. Tu skorzystałam z japońskiego schematu, który dodatkowo ozdobiłam naklejonymi kwiatuszkami ze środkami z półperełek.
Skalę przedsięwzięcia widać na drugim zdjęciu
Przyklejanie wierzchu do podeszwy okazało się zajęciem dość pracochłonnym i obfitującym w komentarze "odautorskie", ale udało się!
Koszyczek
To samo źródło schematu - moim wkładem jest kolor nałożony tuszem.
Razem z pałączkiem ma 10cm wysokości a do środka mieści się np. wydmuszka z gęsiego jaja albo inny drobiazg.
czwartek, 3 czerwca 2010
Drobiazgi, czyli zakładki
Czytamy sobie spokojnie w leniwe popołudnie i nagle - co za pech! - telefon... albo ktoś do drzwi dzwoni, więc szybko rozglądamy się wokół w poszukiwaniu czegoś do założenia strony: pusty papierek, jakiś rachunek lub paragon, reklama najnowszej w mieście pizzerii czy cokolwiek innego.
A może warto mieć zakładkę?
Tę ostatnią zrobiłam dla pewnej sympatycznej osoby, której ulubiona zakładka zaginęła. Już wiem, że przesyłka dotarła, więc ujawniam :
A może warto mieć zakładkę?
Tę ostatnią zrobiłam dla pewnej sympatycznej osoby, której ulubiona zakładka zaginęła. Już wiem, że przesyłka dotarła, więc ujawniam :
wtorek, 1 czerwca 2010
Przerywnik
O obiecanych drobiazgach już lada dzień, a teraz taka ciekawostka, którą zrobiłam sobie dzisiaj.
Zrobiłam z ciekawości, bo tego typu wycinanki to nie do końca moje klimaty. Nazywa się "Window Die Cut Decoupage" i najciekawsza jest oprawa obrazka; tu się zachwyciłam: taka inna, pudełkowa.
Nabyłam na próbę i złożyłam wszystko według wzoru:
Zrobiłam z ciekawości, bo tego typu wycinanki to nie do końca moje klimaty. Nazywa się "Window Die Cut Decoupage" i najciekawsza jest oprawa obrazka; tu się zachwyciłam: taka inna, pudełkowa.
Nabyłam na próbę i złożyłam wszystko według wzoru:
Teraz mam zamiar spożytkować kolejną ramkę zupełnie inaczej.
I pochwalę się, jeśli tylko połączenie teorii z praktyką wypadnie zgodnie z moim oczekiwaniem :-).
I pochwalę się, jeśli tylko połączenie teorii z praktyką wypadnie zgodnie z moim oczekiwaniem :-).
piątek, 28 maja 2010
Co masz zrobić dziś....
... zrób pojutrze, będziesz mieć dwa dni wolnego.
Nie twierdzę, że to najlepsza metoda na organizację czasu :-). ale jedyna, by zająć się ulubionymi robótkami.
Zatem, nim wrócę do zaniedbanych obowiązków domowych pokażę, co udało mi się ostatnio wykonać:
Żółte kwiatki już były, ale należała im się jakaś oprawa - dość zajmująca w wykonaniu.
Kolejny motyw malowany - tusz biały, fuksja i zielony:
Nie twierdzę, że to najlepsza metoda na organizację czasu :-). ale jedyna, by zająć się ulubionymi robótkami.
Zatem, nim wrócę do zaniedbanych obowiązków domowych pokażę, co udało mi się ostatnio wykonać:
Żółte kwiatki już były, ale należała im się jakaś oprawa - dość zajmująca w wykonaniu.
Kolejny motyw malowany - tusz biały, fuksja i zielony:
A do ramki zaczerpniętej z magazynu M65 wkleiłam kwiatowego elfa wyciętego z drukowanej kalki. Zamiast kartonika jest złożona na pół kalka tęczowa z brzegiem zrobionym takim fajnym podręcznym urządzeniem, które kupiłam kiedyś w Lidlu bez wielkiej nadziei na skuteczność i proszę - pomyliłam się. Świetnie tnie nie tylko kalkę, ale i karton.
sobota, 22 maja 2010
Kartka ogólna
Kilka dni temu zadzwoniła Basia z prośbą: karteczka potrzebna, taka ogólna.
No ładnie - co to znaczy "ogólna"?
Okazało się, że to znaczy, że jeszcze nie wiadomo czy bardziej będzie pasował napis W Dniu Imienin czy może raczej Serdeczne Życzenia i stąd wzmiankowana ogólność.
Koloru miałam ostatnio pod dostatkiem - o tym będzie jeszcze okazja opowiedzieć - więc pochyliłam się nad bielą. Lubię ją, tę biel, więc tylko motyw, motyw potrzebny!... Kwiatowo, ale delikatnie, może nie do końca dosłownie.
Ostatecznie zdecydowałam, że dobrze będzie tak:
Od siebie dodałam te perełkowe pręciki w kwiatkach - ot, słabostka taka moja :-)
I w całości, na czerwonym prążkowanym kartonie:
No ładnie - co to znaczy "ogólna"?
Okazało się, że to znaczy, że jeszcze nie wiadomo czy bardziej będzie pasował napis W Dniu Imienin czy może raczej Serdeczne Życzenia i stąd wzmiankowana ogólność.
Koloru miałam ostatnio pod dostatkiem - o tym będzie jeszcze okazja opowiedzieć - więc pochyliłam się nad bielą. Lubię ją, tę biel, więc tylko motyw, motyw potrzebny!... Kwiatowo, ale delikatnie, może nie do końca dosłownie.
Ostatecznie zdecydowałam, że dobrze będzie tak:
Od siebie dodałam te perełkowe pręciki w kwiatkach - ot, słabostka taka moja :-)
I w całości, na czerwonym prążkowanym kartonie:
A, napisu tak naprawdę jeszcze nie ma, bo Basia jutro podejmie decyzję, ale jak wpadnie szybko-piorunem :-), to pewnie nie zdążę nawet po aparat sięgnąć.
/Motyw kwiatowy pochodzi z książki My Passion My Parchment/
czwartek, 6 maja 2010
Na pogodę
Dajcie spokój, co się dzieje! Nos strach wychylić na tę zimnicę i wiatr.
Siedzę od rana zawinięta w wielki szal, w ciepłych skarpetkach i ... głodnawa, bo co otworzę lodówkę, to takie zimno wieje, że jeść się odechciewa :-)).
Czymś trzeba by tę niepogodę odegnać...
Kwiaty chyba będą najlepsze, więc wybór padł na gałązkę wisterii:
Wzór znalazłam w czwartej części PC Technique step by step a pod obrazek podłożyłam tęczową kalkę jako tło. Malowanie tuszem i Pinturą, czyli farbą: biała i fioletową, no i pędzlem do dabbingu.
Cieplej może się nie zrobiło, ale weselej chyba tak.
Siedzę od rana zawinięta w wielki szal, w ciepłych skarpetkach i ... głodnawa, bo co otworzę lodówkę, to takie zimno wieje, że jeść się odechciewa :-)).
Czymś trzeba by tę niepogodę odegnać...
Kwiaty chyba będą najlepsze, więc wybór padł na gałązkę wisterii:
Wzór znalazłam w czwartej części PC Technique step by step a pod obrazek podłożyłam tęczową kalkę jako tło. Malowanie tuszem i Pinturą, czyli farbą: biała i fioletową, no i pędzlem do dabbingu.
Cieplej może się nie zrobiło, ale weselej chyba tak.
PS. O dabbingu pisałam również tu
piątek, 23 kwietnia 2010
Z innej beczki
Subskrybuj:
Posty (Atom)