sobota, 24 grudnia 2011
Na Święta
Niech Świąteczny czas upłynie Wam radośnie w gronie Waszych bliskich, niech wypowiedziane w wigilijny wieczór życzenia spełnią się szczęśliwie !
czwartek, 15 grudnia 2011
Szarobury
Leżał sobie w szufladzie taki niepozorny ufilcowny kadłubek z głową, bo nie miałam pomysłu, co z nim zrobić dalej.
Widać na wszystko przychodzi czas. Dzisiaj odebrałam przesyłkę ze szklanymi oczami i wprawiłam je w ramach kontunuacji filcowej wprawki.
Dorobiłam nosek.
A potem zmechaciłam całą robótkę "odwrotną" igłą (informację o igle znalazłam na blogu Julii Yu Yu Yurkevich a wykonanie - mój mąż):
Widać na wszystko przychodzi czas. Dzisiaj odebrałam przesyłkę ze szklanymi oczami i wprawiłam je w ramach kontunuacji filcowej wprawki.
Dorobiłam nosek.
A potem zmechaciłam całą robótkę "odwrotną" igłą (informację o igle znalazłam na blogu Julii Yu Yu Yurkevich a wykonanie - mój mąż):
poniedziałek, 12 grudnia 2011
Miś dla Moni
Jakiś czas temu dziecko moje osobiste prosiło o misia dla koleżanki z pracy.
Bo misie - jak wiadomo - są ponadczasowe :-).
Obiecałam, ale ostatnio zajęły mnie bardzo świąteczne kartki i jakoś tak zleciało...
Ale już jest i mam nadzieję, że będzie się podobał. Zaraz pakuję go do pudełka i pędzę na pocztę.
Przy okazji przetestowałam to sprytne narzędzie z pięcioma igłami i jestem z mojej inwestycji bardzo zadowolna.
Bo misie - jak wiadomo - są ponadczasowe :-).
Obiecałam, ale ostatnio zajęły mnie bardzo świąteczne kartki i jakoś tak zleciało...
Ale już jest i mam nadzieję, że będzie się podobał. Zaraz pakuję go do pudełka i pędzę na pocztę.
Przy okazji przetestowałam to sprytne narzędzie z pięcioma igłami i jestem z mojej inwestycji bardzo zadowolna.
niedziela, 4 grudnia 2011
Różności
Filcowe zwierzaczki zeszły na dalszy plan, bo pora kończyć świąteczną "produkcję".
W tak zwanym międzyczasie zrobiłam magnes na lodówkę dla dzisiejszej solenizantki:
Moje kartki dadzą się z grubsza podzielić na dwie kategorie.
Pierwsza to te z obrazkiem. Mam kilka ulubionych motywów, które staram się każdego roku oprawić trochę inaczej:
W tak zwanym międzyczasie zrobiłam magnes na lodówkę dla dzisiejszej solenizantki:
Moje kartki dadzą się z grubsza podzielić na dwie kategorie.
Pierwsza to te z obrazkiem. Mam kilka ulubionych motywów, które staram się każdego roku oprawić trochę inaczej:
W drugiej posługuję się wyłącznie białą kalką, którą "męczę" na różne sposoby dodając czasem jakieś błyskotki
czwartek, 17 listopada 2011
Wioletka
W czasie "międzykartkowym" pochłania mnie machanie igiełką do filcowania.
Po kilku zdecydowanie nieudanych próbach z wersją na mokro - choć to jeszcze nie oznacza całkowitej kapitulacji! - uczę się robić zwierzaki i inne drobiazgi.
I tak właśnie powstała Wioletka.
Kiedy wpinałam jej różową kokardkę z serduszkiem, akurat jednym okiem oglądałam "Ranczo". Wydała mi się podobna do serialowej imienniczki :-))
Po kilku zdecydowanie nieudanych próbach z wersją na mokro - choć to jeszcze nie oznacza całkowitej kapitulacji! - uczę się robić zwierzaki i inne drobiazgi.
I tak właśnie powstała Wioletka.
Kiedy wpinałam jej różową kokardkę z serduszkiem, akurat jednym okiem oglądałam "Ranczo". Wydała mi się podobna do serialowej imienniczki :-))
wtorek, 15 listopada 2011
Na warsztacie
Powoli przybywa świątecznych kartek a jeszcze sporo pracy przede mną :-)
A poniżej bardzo fajne ułatwienie, jak trzeba na szybko albo jak czasem brakuje pomysłu :-). Gotowy drukowany na kalce schemat (razem z obrazkiem) można nabyć TU , wystarczy wytłoczyć, ozdobić, wyciąć, nakleić i gotowe. Aż jedenaście wzorów do wyboru - mój jest dziewiąty.
poniedziałek, 7 listopada 2011
Zwierz :-)
piątek, 4 listopada 2011
Całkiem na biało
Nie z powodu śniegu. Jeszcze nie i mam nadzieję, że jeszcze długo nie, bo jesień mamy przecież taką sympatyczną i ciepłą. Niech sobie trwa.
Ja znalazłam w szufladzie zapomnianą białą rameczkę i postanowiłam ukwiecić ją monochromatycznie.
Taką wersję parchment craftu lubię najbardziej mimo niezliczonych możliwości, jakie dają kredki i farby.
W tej jednorodności też jest jakieś bogactwo :-).
piątek, 28 października 2011
Początek sezonu
czwartek, 6 października 2011
Koniec przerwy :-)
Z przerażeniem spostrzegłam, że upłynęło mnóstwo czasu odkąd ostatni raz zaglądałam "twórczo" do mojego bloga.
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle: najpierw były wakacje, potem trochę przeróżnych zajęć a na koniec paskudne przeziębienie, które jeszcze trwa.
W tym miesiącu czeka mnie jeszcze jeden krótki wyjazd a potem - mam nadzieję - wreszcie robótki wrócą!
Na pociechę zrobiłam sobie biedroneczkę na koniczynie :-)
* * *
Czy wiecie, że do Wigilii już tylko 79 dni? :-))
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle: najpierw były wakacje, potem trochę przeróżnych zajęć a na koniec paskudne przeziębienie, które jeszcze trwa.
W tym miesiącu czeka mnie jeszcze jeden krótki wyjazd a potem - mam nadzieję - wreszcie robótki wrócą!
Na pociechę zrobiłam sobie biedroneczkę na koniczynie :-)
* * *
Czy wiecie, że do Wigilii już tylko 79 dni? :-))
środa, 10 sierpnia 2011
Filcowa historia romantyczna
czwartek, 21 lipca 2011
Potrójnie
Jak wspominałam, obiecałam zrobić obrazek na prezent.
Wzór został określony bardzo precyzyjnie: "No wiesz, taka kobieta z profilu... chyba w kapeluszu..."
Proste.
Chodziło o ten portrecik. I jako żywo żadnego kapelusza tu nie ma :-)))
Skoro jednak zasiadłam już spokojnie nad kalką, to powstały jeszcze dwa obrazki. W tym jeden "ukapeluszowany".
Wzór został określony bardzo precyzyjnie: "No wiesz, taka kobieta z profilu... chyba w kapeluszu..."
Proste.
Chodziło o ten portrecik. I jako żywo żadnego kapelusza tu nie ma :-)))
Skoro jednak zasiadłam już spokojnie nad kalką, to powstały jeszcze dwa obrazki. W tym jeden "ukapeluszowany".
wtorek, 19 lipca 2011
Na fali
Kompletnie sprzeniewierzyłam się głównemu motywowi mojego bloga - kalka leży!...
A ja dziubię igłami! Dziubię w nadziei, że któregoś dnia uda mi się dosięgnąć choć do pięt tych osób, które robią przecudne zwierzaki. Może... kiedyś... o ile, rzecz jasna, nie stracę zapału :-).
Ostatnio "urodził się" króliczek:
A teraz porzucam na trochę filcowanie, bo pora zabrać się do obiecanego koleżance obrazka pergaminowego.
A ja dziubię igłami! Dziubię w nadziei, że któregoś dnia uda mi się dosięgnąć choć do pięt tych osób, które robią przecudne zwierzaki. Może... kiedyś... o ile, rzecz jasna, nie stracę zapału :-).
Ostatnio "urodził się" króliczek:
A teraz porzucam na trochę filcowanie, bo pora zabrać się do obiecanego koleżance obrazka pergaminowego.
niedziela, 10 lipca 2011
Nowe zwierzątko
Żartowała sobie Mijka, że mnie wzięło na igłowe filce...
I to było prawie proroctwo!
W dalszym ciągu nie mogę się oprzeć motkom wełny, z której ostatnio zrobiłam kolejnego zwierzaka:
I to było prawie proroctwo!
W dalszym ciągu nie mogę się oprzeć motkom wełny, z której ostatnio zrobiłam kolejnego zwierzaka:
Próbowałam też filcowania na mokro, ale to była kompletna klapa :-))) Bardzo mi się nie podobał produkt finalny :-)). Pewnie trzeba by udać się na jakieś nauki.
Wolę machanie igiełkami. Tu też jestem dopiero na starcie i pewnie nawet sama nie wiem, czego jeszcze nie wiem ;-), ale mój entuzjazm nie maleje.
A to już połowa sukcesu.
Podobno.
piątek, 8 lipca 2011
Japoński kotek
Maneki-neko to bardzo popularny w Japonii symbol pomyślności; kot "zapraszający" gości, szczęście i bogactwo.
Jeśli ma uniesioną lewą łapkę - to zaprasza gości (lub klientów do sklepu) a jeśli prawą - to przywołuje pomyślność (także w interesach) i bogactwo.
Należy go ustawiać blisko wejścia, przodem do drzwi.
Prawa łapka jest uniesiona w geście przywołującym, choć wygląda, jakby robił "pa-pa". W Japonii zwraca się w kierunku wołanej osoby wnętrze dłoni - u nas odwrotnie :-)
Mój kotek został ufilcowany igłami i podarowany mężowi na dobrą wróżbę.
Jeśli ma uniesioną lewą łapkę - to zaprasza gości (lub klientów do sklepu) a jeśli prawą - to przywołuje pomyślność (także w interesach) i bogactwo.
Należy go ustawiać blisko wejścia, przodem do drzwi.
Prawa łapka jest uniesiona w geście przywołującym, choć wygląda, jakby robił "pa-pa". W Japonii zwraca się w kierunku wołanej osoby wnętrze dłoni - u nas odwrotnie :-)
Mój kotek został ufilcowany igłami i podarowany mężowi na dobrą wróżbę.
niedziela, 26 czerwca 2011
Urok nowości, czyli...
"Proszę państwa - oto miś!"
Premierowy kot nie zaspokoił mojego ciągu do filcowania igłą, zatem zabrałam się do nowej figurki.
Ponieważ od wczesnego dzieciństwa każdy wie mniej więcej, jak wygląda miś, to - nie szukając już żadnego wzoru - przystąpiłam do pracy. Ostrożnie, bo została mi jedna jedyna igła, zaczęłam produkować części składowe:
To co widać na obrazku sprawia być może wrażenie, że miś już kiedyś był, ale rozszarpała go jakaś okrutna bestia; jednakże po pewnym czasie z chaosu wyłonił się taki oto osobnik:
Premierowy kot nie zaspokoił mojego ciągu do filcowania igłą, zatem zabrałam się do nowej figurki.
Ponieważ od wczesnego dzieciństwa każdy wie mniej więcej, jak wygląda miś, to - nie szukając już żadnego wzoru - przystąpiłam do pracy. Ostrożnie, bo została mi jedna jedyna igła, zaczęłam produkować części składowe:
To co widać na obrazku sprawia być może wrażenie, że miś już kiedyś był, ale rozszarpała go jakaś okrutna bestia; jednakże po pewnym czasie z chaosu wyłonił się taki oto osobnik:
piątek, 24 czerwca 2011
Pokusy
Pokusy są okropne!
Wybrałam się do sklepu po antyramy do obrazków i przy okazji kupiłam kilka pasm wełny i dwie igły do filcowania na sucho.
Nakarmiłam obiadowo domowników i przystąpiłam do pracy. MUSIAŁAM sprawdzić, jak to filcowanie działa i czy potrafię - ot tak, z marszu - coś wykombinować. Jedną igłę udało mi się po pewnym czasie złamać, ale z pomocą drugiej wyszło to:
Na wszelki wypadek dopowiem, że to jest kot :-)
Technika wyglada bardzo interesująco, więc możliwe, że popełnię kolejne "dzieło".
Nie zaniedbuję zasadniczego tematu:
Wybrałam się do sklepu po antyramy do obrazków i przy okazji kupiłam kilka pasm wełny i dwie igły do filcowania na sucho.
Nakarmiłam obiadowo domowników i przystąpiłam do pracy. MUSIAŁAM sprawdzić, jak to filcowanie działa i czy potrafię - ot tak, z marszu - coś wykombinować. Jedną igłę udało mi się po pewnym czasie złamać, ale z pomocą drugiej wyszło to:
Na wszelki wypadek dopowiem, że to jest kot :-)
Technika wyglada bardzo interesująco, więc możliwe, że popełnię kolejne "dzieło".
Nie zaniedbuję zasadniczego tematu:
poniedziałek, 6 czerwca 2011
Sowa
Mówi się, że jest symbolem mądrości, atrybut Asklepiosa - starożytnego boga sztuki lekarskiej, jej angielska nazwa wywodzi się podobno od słowa "straszny". Bezszelestny nocny łowca o przenikliwym wzroku. Ptak tajemniczy.
Można ją zobaczyć na rycinach przedstwiających wiedźmy i w filmach grozy, ale również w bajkach: któż nie pamięta Sowy Przemądrzałej albo Hedwigi?
A moje sowy są takie:
Można ją zobaczyć na rycinach przedstwiających wiedźmy i w filmach grozy, ale również w bajkach: któż nie pamięta Sowy Przemądrzałej albo Hedwigi?
A moje sowy są takie:
sobota, 30 kwietnia 2011
Lalka
Zupełnie niespodziewanie pojawiło się nowe wyzwanie. Inspiracją była rozmowa z pewnym panem, który zajmuje się teatrem lalkowym.
Czy z kalki można wykreować figurki do teatru cieni?
To pytanie na tyle mnie zaintrygowało, że zaczęłam poszukiwania i natrafiłam na tradycyjny jawajski teatr cieni, który nosi nazwę "wayang kulit". Jego historia sięga X wieku a lalki do dzisiaj robi się z twardej bawolej skóry wycinając misternie elementy stroju.
Są tak niezwykłe, że postanowiłam jedną wykonać:
To oczywiście tylko nieduża (20cm) sylwetka; prawdziwa lalka może poruszać rękami umocowanymi na patyczkach. Ustawia się ją za ekranem podświetlonym lampą oliwną.
Jeszcze tylko muszę sprawdzić, jaki cień rzuca moja lalka - z braku lampy oliwnej posłużę się lampką nocną :-))
Czy z kalki można wykreować figurki do teatru cieni?
To pytanie na tyle mnie zaintrygowało, że zaczęłam poszukiwania i natrafiłam na tradycyjny jawajski teatr cieni, który nosi nazwę "wayang kulit". Jego historia sięga X wieku a lalki do dzisiaj robi się z twardej bawolej skóry wycinając misternie elementy stroju.
Są tak niezwykłe, że postanowiłam jedną wykonać:
To oczywiście tylko nieduża (20cm) sylwetka; prawdziwa lalka może poruszać rękami umocowanymi na patyczkach. Ustawia się ją za ekranem podświetlonym lampą oliwną.
Jeszcze tylko muszę sprawdzić, jaki cień rzuca moja lalka - z braku lampy oliwnej posłużę się lampką nocną :-))
piątek, 22 kwietnia 2011
sobota, 16 kwietnia 2011
Róże
Z numeru specjalnego Parchment Craft, w którym są same białe (i piękne) wzory, upatrzyłam sobie takie oto róże. Obrazek spory, bo w formacie A4, "malowany" tylko wytłaczaniem i cieniowaniem - bez rysowanych tuszem konturów. Mobilizowała mnie wielka sympatia do tego gatunku - mogę na nie patrzeć bez końca; na żywe, oczywiście :-)
wtorek, 22 marca 2011
Sezon na zające i kurczaki
poniedziałek, 14 marca 2011
Kwiaty "porcelanowe"
Odkąd pamiętam, ten kubek był przedmiotem mojego pożądania:
Stał sobie wysoko na półce w domu moich rodziców, w miejscu niedostępnym dla małych, acz ciekawych rączek. Wartość posiadał jedynie sentymentalną i związaną z wojenną zawieruchą - pojawił się jako wypełniony po brzegi masłem podarunek od gospodyni proboszcza gdzieś na szlaku tułaczki dziadków, ale mnie zaczarowała namalowana na nim róża.
Dziś kubek stoi na mojej półce, cieszy moje oko i jest obiektem zainteresowania moich dzieci :-), a miłość do porcelanowych róż i wszystkich kwiatów w tym klimacie nie minęła.
Niedawno znalazłam parę ulubionych motywów i oprawiłam je w kształt wiosennych karteczek:
Stał sobie wysoko na półce w domu moich rodziców, w miejscu niedostępnym dla małych, acz ciekawych rączek. Wartość posiadał jedynie sentymentalną i związaną z wojenną zawieruchą - pojawił się jako wypełniony po brzegi masłem podarunek od gospodyni proboszcza gdzieś na szlaku tułaczki dziadków, ale mnie zaczarowała namalowana na nim róża.
Dziś kubek stoi na mojej półce, cieszy moje oko i jest obiektem zainteresowania moich dzieci :-), a miłość do porcelanowych róż i wszystkich kwiatów w tym klimacie nie minęła.
Niedawno znalazłam parę ulubionych motywów i oprawiłam je w kształt wiosennych karteczek:
Subskrybuj:
Posty (Atom)