Kompletnie sprzeniewierzyłam się głównemu motywowi mojego bloga - kalka leży!...
A ja dziubię igłami! Dziubię w nadziei, że któregoś dnia uda mi się dosięgnąć choć do pięt tych osób, które robią przecudne zwierzaki. Może... kiedyś... o ile, rzecz jasna, nie stracę zapału :-).
Ostatnio "urodził się" króliczek:
A teraz porzucam na trochę filcowanie, bo pora zabrać się do obiecanego koleżance obrazka pergaminowego.
nooo ładnie .Śliczny tylko minka jak by najadł sie cytryny a nie marchewki hehehe.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFaktycznie :-))
OdpowiedzUsuńNad optymistycznymi minkami trzeba będzie jeszcze popracować.
A dla mnie ok-widać,że się zamyślił co nie co:)
OdpowiedzUsuńPo prostu się króliczek zamyślił, życie jest przecież tak bardzo skomplikowane, a on malutki.A ja dziabię koraliki i dziabię.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)P.S.
Usiłowałam zrobić motylka, nie wyszedł, niestety.
Króliczek frasobliwy wyszedł... Ale uroczy!
OdpowiedzUsuńKasiu - na zdjęciu jest bardziej zamyślony niż w rzeczywistości :-)
OdpowiedzUsuńAnabell - trzymam kciuki za motylka, bo jestem przekonana, że rzucił Ci wyzwanie :-)
OdpowiedzUsuńZgago - dziękuję; postanowiłam "zoperować" mu jednak wyraz pyszczka :-)
OdpowiedzUsuńPiękny :)
OdpowiedzUsuńAle słodziak
OdpowiedzUsuń