Jakiś czas temu dziecko moje osobiste prosiło o misia dla koleżanki z pracy.
Bo misie - jak wiadomo - są ponadczasowe :-).
Obiecałam, ale ostatnio zajęły mnie bardzo świąteczne kartki i jakoś tak zleciało...
Ale już jest i mam nadzieję, że będzie się podobał. Zaraz pakuję go do pudełka i pędzę na pocztę.
Przy okazji przetestowałam to sprytne narzędzie z pięcioma igłami i jestem z mojej inwestycji bardzo zadowolna.
Musi się podobać, bo jest prześliczny! A ja wciąż jak dziecko, bardzo lubię maskotki.Nie wiem, czy z tego zdążę wyrosnąć.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
:-) Nie wyrastaj, będzie mi raźniej w towarzystwie, bo ja też lubię maskotki.
OdpowiedzUsuńOj i mnie do zabawek zawsze oczy się śmieją:)Misio wspaniały!Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam filcowanie misie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasiu - wygląda na to, że z zabawek się nie wyrasta :-))
OdpowiedzUsuńLady R. - misie są bardzo wdzięcznym tematem i jakoś "same" się robią :-))
OdpowiedzUsuńEkstra
OdpowiedzUsuń