W czasie "międzykartkowym" pochłania mnie machanie igiełką do filcowania.
Po kilku zdecydowanie nieudanych próbach z wersją na mokro - choć to jeszcze nie oznacza całkowitej kapitulacji! - uczę się robić zwierzaki i inne drobiazgi.
I tak właśnie powstała Wioletka.
Kiedy wpinałam jej różową kokardkę z serduszkiem, akurat jednym okiem oglądałam "Ranczo". Wydała mi się podobna do serialowej imienniczki :-))
Trwam w nieustającym zachwycie nad zdolnością Twoich rąk.
OdpowiedzUsuńCoś pięknego.
I masz rację,Wioletka jak żywa.
Igiełka cię lubi
OdpowiedzUsuńMasz talent
wioletka jest taka słodka
Pozdrawiam
Kolejne śliczne maleństwo. Świetnie Ci idzie to filcowanko.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Bardzo fajny filcaczek,a ja wiem jak pracochłonny:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńnie no, cuuudna!!!
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie, że nie zawsze mogę tu odpowiadać indywidualnie, więc dziś muszę, niestety, hurtem:
OdpowiedzUsuńdziękuję!
Czy zrobiła by pani takiego kotka na zamówienie ?
OdpowiedzUsuńPs
OdpowiedzUsuńŚliczniusi i słodziutki koteczek