I to było prawie proroctwo!
W dalszym ciągu nie mogę się oprzeć motkom wełny, z której ostatnio zrobiłam kolejnego zwierzaka:
Próbowałam też filcowania na mokro, ale to była kompletna klapa :-))) Bardzo mi się nie podobał produkt finalny :-)). Pewnie trzeba by udać się na jakieś nauki.
Wolę machanie igiełkami. Tu też jestem dopiero na starcie i pewnie nawet sama nie wiem, czego jeszcze nie wiem ;-), ale mój entuzjazm nie maleje.
A to już połowa sukcesu.
Podobno.
Śliczny! Zawsze marzyłam o tym, by mieć talent do takich właśnie robótek ręcznych. Niestety, na marzeniu się skończyło, co sprawia że jeszcze bardziej podziwiam Twoją pracę i Twój wielki talent!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Natt; a z talentami jest tak, że czasem nie wiadomo, póki się nie spróbuje :-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Prześliczny, niezwykle udany.Ma prześliczną mordkę. Ogromnie zdolna osoba z Ciebie.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Rozkoszny! Spaniel chyba, tak?
OdpowiedzUsuńAnabell - dziękuję!
OdpowiedzUsuńZgago - ze spaniela ma głównie uszy, wiec to raczej jego daleki krewny :-).
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłosci zdobedę się na bardziej rasowe egzemplarze.
on jest boski!!!!!! taka bida do przytulania z lekkimi kurwikami:)))
OdpowiedzUsuńja sobie przygotowałam wełnę na kolejną torebkę,ale zaczęłam też szyć,i kurcze, no nie wiem,co najpierw!!!
na youtubie są ciekawe filmiki o filcowaniu na mokro,zobacz tam, ja np. z jakiegoś dowiedziałam się,czemu spadła mi wełna ze styropianowej kulki..trzeba powoli, a i to nie zawsze się uda, później wpadłam na pomysł,żeby zrobić całą na raz i wtedy "prawie" wyszło:)
Filcaczki-hurra!To jest to co lubię najbardziej.Piesio cudny.Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuńWitaj Kasiu - dziękuję za zaprosznie, z przyjemnością zajrzę :-)
OdpowiedzUsuńśliczne są te Twoje filcaki. Mi też nie wychodzi filcowanie na mokro. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAle słodziak
OdpowiedzUsuń