czwartek, 3 czerwca 2010

Drobiazgi, czyli zakładki

Czytamy sobie spokojnie w leniwe popołudnie i nagle - co za pech! - telefon... albo ktoś do drzwi dzwoni, więc szybko rozglądamy się wokół w poszukiwaniu czegoś do założenia strony: pusty papierek, jakiś rachunek lub paragon, reklama najnowszej w mieście pizzerii czy cokolwiek innego.

A może warto mieć zakładkę?




Tę ostatnią zrobiłam dla pewnej sympatycznej osoby, której ulubiona zakładka zaginęła. Już wiem, że przesyłka dotarła, więc ujawniam :



5 komentarzy:

  1. śliczne zakładki...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej, to zakładki jeszcze żyją...:) cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Reni - dziękuję i wzajemnie pozdrawiam

    Witaj Beato - zakładki żyją i mają się całkiem nieźle :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aleć to jednak nie plemnik....

    OdpowiedzUsuń
  5. Tamten był jedyny i się go nie zastąpi :-)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie przyjemność i motywacja.