Jakoś tak wyszło, że na pierwszy ogień poszły bałwanki. Może to z tęsknoty za śniegiem?... Mam nadzieję, iż jesienny opad, który wszystkich zaskoczył, nie był jedyną zimą w tym roku.
O, tego bałwanka popełniłam własnoręcznie:
Potem zdybałam takiego uroczego ptaszka w szlafmycy:
Pierwszy anioł w poważnej bieli, drugi - bardziej aniołek:
I kartka utrzymana w tradycyjnym klimacie:
Ponieważ "wojuję" z farbami, czyli uczę się używać ich z sensem i umiarem, to chciałam napomknąć, że jestem na takim etapie:
Farby Pintura Paint są cudownym wynalazkiem!
Następnym razem postaram się pokazać coś mniej rozbrykanego kolorystycznie, coś bardziej biało-srebrno (złoto?) - zimowego. No i chyba pora na choinki.
Ale o bałwankach nie zapominaj! Please!
OdpowiedzUsuńŁał, ty naprawdę jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńMaria Dora
Druga kartka-mistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuńZdolna z Ciebie bestia!
łomatko..ale cudeńka znowu!!!
OdpowiedzUsuń