Jak prawie wszystko - ze starożytności. Jeśli pierwsze skojarzenie, jakie ci się nasuwa, brzmi "pergamin", to zupełnie słusznie.
W czasach bardzo odległych pergaminowe foliały ozdabiano tłoczonymi ilustracjami; wówczas miały one charakter głównie religijny. Znacznie później w Ameryce Południowej zastosowano technikę tłoczenia przy wyrobie kartek upamiętniających ważne wydarzenie - otrzymywały je dziewczynki przystępujące do pierwszej komunii.
Z czasem pergamin zastąpił papier, ten, który potocznie nazywamy kalką techniczną. Dzięki temu, że jest półprzezroczysty a zarysowany - wybiela się w tym miejscu, stał sie znakomitym tworzywem dla współczesnego rękodzieła.
Jak ja trafiłam na pergamano? Otóż zapragnęłam pewnego dnia wyhaftować sobie coś ładnego. I tylko pozornie nie ma to nic do rzeczy. W poszukiwaniu miejsca, gdzie ktoś mi coś doradzi, usadowiłam się na forum Kaan ( dziś już nieistniejącym). Pewnego dnia ktoś wkleił obrazek z zapytaniem: jak to się robi? No i zaczęły sie poszukiwania metody, narzędzi i wszelkich informacji na temat. Okazało sie, że ta dla nas całkowita nowość ,jest popularna na zachód od Wisły: w Holandii, że wielką znawczynią i propagatorką jest Martha Ospina i że tam, daleko, to po prostu kwitnie.
Porzuciłam hafciarskie zamiary i, nie bez obawy, postanowiłam spróbować.
Wcale nie mówie, że było łatwo... Efekt nie przyszedł od razu. W dodatku sprowadzanie na własną rękę materiałów i narzędzi słono kosztowało. Przy braku pewności, że to jest właśnie to ulubione hobby, ryzykowne. Kombinowało się więc, jak koń pod górę, chałupniczymi metodami jakieś perforatory, "cieniowacze", szukało nożyczek, kalki, wzorów. Ej, łza się w oku kręci...
Rosła powoli grupa pergaminowych wyznawczyń.
Jednego jestem pewna - trzeba tę robotę prawdziwie pokochać, nie zrażajac się tym, że pierwsze prace nie wyglądają jak na obrazku, że coś wychodzi ciut krzywo albo nie wychodzi w ogóle. Tak musi być. Nie bez powodu mawia się, że to doświadczenie czyni mistrza. Jak sobie dziś popatrzę na swoje pierwsze "dzieła"... Z zazdrością oglądałam cuda wychodzące spod innych rąk. na szczęście była to zdecydowanie zazdrość twórcza.
Warto zacząć od wzorów prostych i od wersji pergamano białego a potem stopniowo wzbogacać, czyli podnosić poprzeczkę. Oho, już agituję!...