wtorek, 7 sierpnia 2012

Na "cito"


Dobrze jednak czasem czytać to, co się samemu napisało. 
Jak zerknęłam do poprzedniego wpisu, doszłam do  wniosku, że całkiem niechcący dorobiłam sobie "gębę" pod tytułem: luzik, tralala, jaka to ja zdolna jestem, oczy mi się przy robocie nudzą :-)).
A to był tylko zez rozbieżny!
Niewiele pomogło to kibicowanie, bo coś nam nie idzie za dobrze.

Do tej robótki zaangażowałabym jeszcze dodatkową parę oczu i ze trzy dodatkowe ręce; głównie z powodu napiętego terminu.
Czyli:
dwa dni i nocka z głowy :-D,
mąż wyjada resztki z lodówki,
kwiaty na balkonie więdną
a rybki w akwarium pukają w szkiełko. 

Boże, ale ja to naprawdę lubię!

I jeszcze tylko odrobina stresu czy się spodoba jako uzupełnienie tematyczne. 



W poszukiwaniu natchnienia zajrzałam do książki Julii Roces o wachlarzach, ale zrobiłam po swojemu.
/oprawione w antyramę 28x35cm /
   
Miałam wybyć i zrobię to. W czwartek.
Może jeszcze zdążę pokazać, jakąż to ostatecznie karteczkę podaruję nowożeńcom, do których właśnie się udam.

9 komentarzy:

  1. Twoje prace są bajeczne,czy to "jednym okiem" robione,czy dwoma-PIĘKNE!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Prześliczny i pracochłonny wachlarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden z moich ulubionych tematów, więc czas poświęcam z przyjemnością.

      Usuń
  3. Wachlarz cudny, poprzednie dzieło również. Nie wiem, czy mogłoby się komuś nie spodobać - no chyba, że ma zaćmę całkowitą.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Superbe votre éventail félicitations pour cette belle création !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też lubię taki twórczy niepokój:))

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie przyjemność i motywacja.