Żartowała sobie Mijka, że mnie wzięło na igłowe filce...I to było prawie proroctwo!W dalszym ciągu nie mogę się oprzeć motkom wełny, z której ostatnio zrobiłam kolejnego zwierzaka:

Próbowałam też filcowania na mokro, ale to była kompletna klapa :-))) Bardzo mi się nie podobał produkt finalny :-)). Pewnie trzeba by udać się na jakieś nauki.
Wolę machanie igiełkami. Tu też jestem dopiero na starcie i pewnie nawet sama nie wiem, czego jeszcze nie wiem ;-), ale mój entuzjazm nie maleje.
A to już połowa sukcesu.
Podobno.