wtorek, 22 lutego 2011

Zawsze jest jakiś pierwszy raz

Wybrałam się na zakupy do sklepu plastycznego i całkiem przypadkiem znalazłam burą papierową maskę.
I zaraz nieposkromiony "chochlik twórczy" zaszemrał za uchem: - No popatrz kobieto, taka okazja. Sama się pcha w ręce. Kup, spróbuj.
Chyba jestem podatna na wpływy :-) ......
Kupiłam bez chwili wahania i porzuciwszy zaplanowane wcześniej prace, oddałam się twórczości maskaradowej.
Oto efekt mojej absolutnej debiutanckiej improwizacji:








9 komentarzy:

  1. Podoba mi się! A usta... nieziemskie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej się tych ust bałam :-))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowościom klaskam, bez obrzękłych prawic!

    OdpowiedzUsuń
  4. Usta wyszły znakomicie! A i całość super! Będę sobie do Ciebie zaglądać, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgago - kłaniam się czapką do ziemi :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Monromo - dziękuję za usta :-) i zapraszam do zagladania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy - ale udany i to bardzo. A usta nieco drapieżne i intrygujące.Mam nadzieję,że będą następne razy.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za wyrazy wsparcia dla mego tworu. Następne razy chyba będą, bo malowanie było prawdziwą frajdą; i już mniej więcej wiem, co zrobić lepiej (albo inaczej).

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie przyjemność i motywacja.