I zaraz nieposkromiony "chochlik twórczy" zaszemrał za uchem: - No popatrz kobieto, taka okazja. Sama się pcha w ręce. Kup, spróbuj.
Chyba jestem podatna na wpływy :-) ......
Kupiłam bez chwili wahania i porzuciwszy zaplanowane wcześniej prace, oddałam się twórczości maskaradowej.
Oto efekt mojej absolutnej debiutanckiej improwizacji:
Podoba mi się! A usta... nieziemskie! :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej się tych ust bałam :-))))
OdpowiedzUsuńNowościom klaskam, bez obrzękłych prawic!
OdpowiedzUsuńUsta wyszły znakomicie! A i całość super! Będę sobie do Ciebie zaglądać, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZgago - kłaniam się czapką do ziemi :-)
OdpowiedzUsuńMonromo - dziękuję za usta :-) i zapraszam do zagladania.
OdpowiedzUsuńPierwszy - ale udany i to bardzo. A usta nieco drapieżne i intrygujące.Mam nadzieję,że będą następne razy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Dziękuję za wyrazy wsparcia dla mego tworu. Następne razy chyba będą, bo malowanie było prawdziwą frajdą; i już mniej więcej wiem, co zrobić lepiej (albo inaczej).
OdpowiedzUsuńsuperowa!!!!!!
OdpowiedzUsuń