czwartek, 23 maja 2013

Jeszcze o zimnej porcelanie

Moja pierwsza masa ma już prawie dwa tygodnie. Nie bardzo miałam czas na robótki, więc leżała i czekała.
Nie trzymam jej w lodówce i cały czas jest szczelnie owinięta folią. Podebrałam tylko kawałek.
Nie zmieniła swoich właściwości, nie nabrała żadnego niemiłego zapachu ani nie straciła plastyczności, bardzo dobrze zastyga.
Na dowód kilka wczoraj zrobionych kwiatków:


Z czystym sumieniem mogę więc polecić przepis zamieszczony w poprzednim wpisie.

5 komentarzy:

  1. Gdy już wrócę "do domu", wypróbuję.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jestem przytomna- te różyczki są naprawdę udane.No popatrz, co remontowe kłopoty robią z człowieka- skleroza się uaktywnia.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, że warto spróbować, jestem coraz bardziej przekonana, ze w tym tworzywie tkwi całkiem spory potencjał twórczy :)

      Usuń
  3. ale sliczne i takie delikatne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko małe próbki, bo ciągle eksperymentuję,ale wychodzą całkiem fajnie, dziękuję :)

      Usuń

Każdy komentarz to dla mnie przyjemność i motywacja.