środa, 28 października 2009

Coś brzydkiego

Z komentarzy pod poprzednim postem wynikło zapotrzebowanie na coś brzydkiego. Poważne wyzwanie! Pergamano jest tak wdzięczną techniką, że trudno sprostać życzeniu; czegóż się jednak nie robi dla sympatycznych Czytelniczek... Wybrałam zatem temat, który nie każdemu może się podobać - elf ukryty w kwieciu.
Starałam się zrealizować go jak najlepiej, więc być może wyjdę trochę na hipokrytkę.
Trudno - zaryzykuję.

Zaczynajmy.


W poszukiwaniu tematu natrafiłam na rysunki Molly Harrison i postanowiłam zaadaptować fragment jednego z motywów.

Tym razem oprócz białego tuszu, część konturu rysunku zrobiłam czarnym cienkopisem: postać elfa nie będzie wytłaczana, lecz malowana.
Kolor w pergamano to całe mnóstwo możliwości: można używać kredek zwykłych i wodnych, mazaków, tuszów i farb. W zależności od pożądanego stopnia intensywności malujemy po lewej lub po prawej stronie kalki.

W przypadku mojego elfa posłużyłam się niebieską kredką i żółtą farbą po prawej stronie i odrobiną cielistej kredki - po lewej stronie.
Jak wypadło, widać najlepiej na białym tle:
Teraz tradycyjne wytłaczanie białych konturów i cieniowanie:
A, dodałam jeszcze elfikowi zieloną sukienkę.
Kalka po wytłoczeniu troszkę się odkształciła - na to najlepszym lekarstwem jest wrzucenie obrazka na jakiś czas między kartki najgrubszej posiadanej książki.

Kalka już rozpięta na blasze - teraz pora na zrobienie ramki brzegowej. Trochę liczenia małych oczek, żeby wyszło równo i bez błędu. Praca idzie powoli. Nie ma chyba nic gorszego, niż w środku zrobić błąd nakłuwając dziurki nie tam, gdzie trzeba. Czasem, ale rzadko, udaje się to zamaskować; zazwyczaj trzeba zaczynać od nowa.
No i wycinanie:


Z tym wycinaniem przechodziłam na początku prawdziwą gehennę! Krzyżyki były wiecznie koślawe a brzegowe ząbki mocno "wyszczerbione". Po jakimś czasie stwierdziłam, że jedynym sposobem na uzyskanie pożądanego efektu jest cierpliwość. Żeby nie wiem jak chciało się już zobaczyć efekt końcowy, warto chwilę dłużej popracować. Opłaci się.
No i gotowe. Nad prawym dolnym narożnikiem miejsce na jakiś okolicznościowy napis.

sobota, 10 października 2009

Jesień



Nie wiem, czy oczekiwana - pewnie nie przez wszystkich - nadeszła jesień. Coraz chłodniej, coraz dłuższe wieczory. Te wieczory, to akurat mi się podobają, bo lubię przycupnąć z robótką pod lampą. W sezonie jesienno-zimowym mam chyba nawet więcej pomysłów. Właśnie zaczęłam od liścia.

A potem postanowiłam zrobić jeszcze lampionik i wykorzystać ten sam motyw. Lampionik to będzie właściwie mały abażur na jedną małą świeczkę ukryta w koniakowym kieliszku.


Motyw jest mniejszy, więc i ażur skromniejszy, ale mam nadzieję, że promyczek świeczki będzie go delikatnie podświetlał.
Pracy nie było zbyt wiele i lampion wyszedł tak:



A tu jeszcze raz cały plon mojej dzisiejszej pracy.



wtorek, 6 października 2009

Odrobina lansu

Bo dlaczego nie, prawda?
No, ale tak serio, to chciałam pokazać, co można w pergamano zrobić użytecznego i jednocześnie wyjątkowego.
Dziś tematyka dziecięca, czyli dwie ważne uroczystości rodzinne: narodziny potomka i Pierwsza Komunia.
W natłoku masowej produkcji na te okazje, podwójnie miła sprawa, bo wzór jest niepowtarzalny i w dodatku karteczka zrobiona własnoręcznie. Jednym słowem - unikat.
I wcale nie mówię tego w ramach wyżej wzmiankowanego lansu, ale z tkwiącej we mnie od zawsze potrzeby obdarowywania ludzi drobiazgami "od serca".



Uroczy maluszek obramowany ażurkami na srebrnym tle.








Różowy akcencik dla dziewczynki i ażurek, troszkę jak hafcik richelieu.









Tę kartkę zrobiłam w nieco większym formacie (A5) i z ozdobnymi naklejkami na rogach.