poniedziałek, 31 sierpnia 2009

O wachlarzach

Historia wachlarza sięga kilku tysięcy lat. W tym czasie pełnił funkcje zarówno użytkowe, jak i magiczne.
Nim trafił do rąk elegantek na salonach, był obecny i w sercu Afryki, i w starożytnym Egipcie, i w odległych Chinach czy Japonii.

Od prostego palmowego liścia po rzeźbioną i bogato zdobioną lakę.
Dziś właściwie jest przeżytkiem, zastąpiony przez nowoczesne wentylatory czy klimatyzację.

Wachlarze odnalazły swoje miejsce w sztuce, także pergaminowej i odkąd je zobaczyłam, zawładnęły moim sercem bez reszty.
Miałam już skromne doświadczenie, ale ograniczałam się wyłącznie do podziwiania cudzych prac. Ciągle brakowało mi wachlarzowej odwagi.



Wreszcie - raz kozie śmierć! - trzeba było wziąć się za bary z wyzwaniem.
Na początek wybrałam sobie ten, składający sie w połowie z elementów bez ażuru.
/wzór pochodzi z książki Pierricka Gaffarda "Parchment Craft, a new dimension"/





Wachlarze mają kilka odmian: ekran (to te z jednego kawałka), składane (plisowane, brise) albo oganiaczki (głównie do opędzania się od latajacych insektów ), ale najbardziej - przynajmniej w wersji pergaminowej - podobają mi się te składane.
Każdy element rysowany jest oddzielnie; potem go wytłaczam, ozdabiam wycinanym ażurkiem - zgodnie z wzorem lub czasem z własną modyfikacją. Potem składam, delikatnie podklejam boki, żeby się nie rozpadł. Wreszcie wszystkie kawałki scalam na dole i przelekam wstażkę lub ozdobny sznureczek z frędzelkiem.
Choć nie zawsze, jak widać poniżej /ten wzór pochodzi z japońskiej książki "Parchment fairies"/ :

Ile czasu potrzeba na zrobienie wachlarza? Prawdę mówiąc - nie wiem, zazwyczaj robię je "na raty".
A jak wygląda praca nad wachlarzem, pokażę niedługo, bo właśnie powstaje kolejny: z kwiatami i motylami.




8 komentarzy:

  1. Powiem szeptem bo miam gardło ściśnięte z zachwytu: nie wiedziałam, że ludzkie ręce są takie zdolne!
    Coś pięknego!
    Czy tego się można naprawdę nauczyć czy też trzeba mieć talent i dar boży?
    I ogrom cierpliwości?

    OdpowiedzUsuń
  2. Neskavko - ręce bardzo dziękują za słowa uznania :-)
    Naprawdę można się tego nauczyć. Jeszcze całkiem niedawno też się zastanawiałam czy kiedykolwiek uda mi się coś zrobić w tej technice. Odrobina talentu nie zawadzi, oczywiście :-). No i nie da się szybko - nad tym trzeba posiedzieć, ale jeśli lubisz puzzle albo np. szydełkowanie, to już podstawowy trening masz za sobą.

    OdpowiedzUsuń
  3. eeee Młodsza właśnie zapytała,czy to..ręcznie robione....

    ale ale..wiem już,co kupić mojej Mamie na urodziny:)))chce zestaw startowy do pergamano.
    jak jej się będzie udawało,to powolutku dokupię jej co potrzeba:)
    no tak się Jej spodobało,a zimą nie ma ogródka, więc...będzie pergamanić i drutować(robi sweterki:))na zmianę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mijko, nie ma takiej maszyny, coby rączki zastąpiła w tej robocie.
    W zestawie startowym są podstawowe narzędzia, bez których ani rusz; trzeba tylko postarać się (dokupić) nożyczki.

    OdpowiedzUsuń
  5. no dokładnie o tym myślałam,żeby startowy plus jakieś podstawowe narządka,nożyczki.

    pewnie,że nie ma maszyny:)))
    ciekawe,czy na kółku by się dało..ale podpowiem koleżance,ona ma rękodzieło.kupiłybyśmy też na spółkę narządka i niech dziewczyny robią!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że dzieciaki mają pergamanowe zajęcia - z pełnym powodzeniem. Widziałam. I to wcale nie tylko dziewczyny :-)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie przyjemność i motywacja.