Stanęło przede mną poważne zadanie: kartka dla nowożeńców.
Pierwsza myśl - oczywiście kalka. A zaraz za nią druga myśl - ale dlaczego kalka??
Ja tu teraz rozwinę skrzydła i będzie na bogato, kolorowo, piętrowo i zachwycająco. Wyciągnęłam co tam miałam,kolorowe kartony i papiery, paski do quillingu, nasypałam wiórków, koralików i dźetów, kwiatków i wstążeczek.
Teraz muzo szalej!
Cisza.
A ja siedzę i czekam. Patrzę na te wszystkie dobra i czekam na pomysł.
I nic.
Miałyście tak kiedyś? Okropne uczucie.
Kolejne próby złożenia stosownej do okoliczności całości jakoś do mnie nie przemawiały. Oj, nie lubię, nie lubię, jak mi się moja robota nie podoba.
Drugiego wieczoru coś jednak powstało. W stosunku do planów to praca, można powiedzieć, minimalistyczna ☺
* * *
Witam z radością w moich skromnych progach nową obserwatorkę: Halinę Rozynek