A skoro nie, to zrobiłam z nich użytek i powstała kolejna maska, która "chodziła" za mną od dość dawna, tylko nie miałam śmiałości zabrać się do niej z obawy, czy wyjdzie tak, jak bym chciała.
Wyszła całkiem nieźle:
Siłą rozpędu wzięłam na warsztat portret gejszy, który znalazłam w miesięczniku Parchment Craft (2/2012) i zrobiłam go w swojej wersji, która różni się kilkoma szczegółami od oryginału.
Małymi kroczkami zbliża się wiosna, więc czas na trochę porzucić biel.
piękne!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńUwielbiam podziwiać Twoje prace
OdpowiedzUsuńMaski, wachlarze no po prostu mistrzostwo
Zastanawiam się czy to trudne
Pozdrawiam
Bardzo mi miło.
UsuńCzy trudne? Hmmm... wszystko zależy od treningu :-). Bywają tematy, nad którymi siedzę długo, ale i tak nie jestem do końca zadowolona z efektu, a czasem idzie jak z płatka.
Technika polega - z grubsza - na wytłaczaniu i wycinaniu kalki i jest dla mnie fascynująca.
Warto spróbować :-).
Pozdrawiam
szczękę zbieram z biurka ...fantastyczne ...dobrze że odkurzyłaś tinty i te inne :)
OdpowiedzUsuń:-)))) Dziękuję!
UsuńNajwyraźniej obudził się we mnie głód koloru :-). Teraz zabrałam się za kwiaty; zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Pozdrawiam
Przepiękne prace, a gejsza w niczym nie ustępuje oryginałowi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStarałam się :-). Bardzo lubię motywy japońskie.
UsuńPozdrawiam
Votre masque de Venise est magnifique , il en est de même pour votre Geisha !!!! je me suis inscrite à votre blog par Passion que je partage avec vous !!!! Amitié !!!
OdpowiedzUsuńBonjour Mady. Marci!
UsuńCzęsto odwiedzam Twój blog i często naciskam napis "J`aime" :-).
Salutations!
j'aime beaucoup c'est très beau... félicitations
OdpowiedzUsuńMartine