Chciałam sprawdzić czy przepis na masę zwaną zimną porcelana jest w moim wykonaniu powtarzalny, bo raz się udało, ale czy to aby nie zwyczajny fart debiutantki :)) ?
Na szczęście nie, jest absolutnie powtarzalny - tym bardziej polecam po raz kolejny.
Z nowej masy zrobiłam to:
PS. Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim postem; dziś wyjątkowo robię to hurtem, ale naprawdę szczerze.
Koty superanckie, a co z kaboszonami? Pomyślałaś nad tym?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Właśnie myślę :)i mam nadzieję, że niedługo będę miała pewną propozycję.
UsuńJakie piękny koty :)! Zaciekawiłaś mnie "zimną porcelaną" :).
OdpowiedzUsuńKoty są ciągle na etapie docierania; głównie chodzi o to, by kot przypominał kota :)). Cieszę się, że już jakoś wychodzi.
UsuńZimna porcelana jest naprawdę fantastycznym tworzywem - jak leży sobie taki świeży kawałek "ciasta", to nieustannie korci, żeby coś ulepić.
Przeslicznie wygladaja :):) Suuper wychodza Ci te Twoje prace :) Pozdrawiam Agnieszka
OdpowiedzUsuńDzięki :). Widziałam w sieci tyle różnych pięknych rzeczy, że czuję się zaledwie poczatkującym czeladnikiem :), ale wessało mnie solidnie i będę próbować.
UsuńMałe, śliczne zwierzątka;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, nie są duże - żeby nie spadły z lodówki :))
Usuńpieknie ci wyszły
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńUrocze kociaki:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń