Zacznę od odpowiedzi na pytania zainteresowanych.
Jeśli chodzi o narzędzia - kilka lat temu działało w Polsce przedstawicielstwo firmy Pergamano. która jest oficjalnym producentem i dystrybutorem wszelkich akcesoriów do tej techniki oraz wydawcą wielu pięknych i pożytecznych publikacji. Tam też w 2010 roku zdawałam jako jedna z pierwszych (i nielicznych, bo jest nas w Polsce dwadzieścia parę) praktyczny egzamin oceniany i certyfikowany w Holandii. I mam nawet stosowny dokument, który uprawnia do nauczania techniki pergaminowej.
A, co tam, pochwalę się:
Jeśli chodzi o narzędzia - kilka lat temu działało w Polsce przedstawicielstwo firmy Pergamano. która jest oficjalnym producentem i dystrybutorem wszelkich akcesoriów do tej techniki oraz wydawcą wielu pięknych i pożytecznych publikacji. Tam też w 2010 roku zdawałam jako jedna z pierwszych (i nielicznych, bo jest nas w Polsce dwadzieścia parę) praktyczny egzamin oceniany i certyfikowany w Holandii. I mam nawet stosowny dokument, który uprawnia do nauczania techniki pergaminowej.
A, co tam, pochwalę się:
Co jest aktualnie w ofercie można zobaczyć tu: Pergamano International .
Moje narzędzia, mazaki i niektóre pastele olejne pochodzą z tego właśnie źródła i muszę przyznać, że na trwałość narzekać nie mogę. Aż się zdziwiłam, ile to już czasu minęło!
Oczywiście warto poszperać w sieci w poszukiwaniu przyborów w naszym kraju.
Powiedzmy sobie: jest to swego rodzaju inwestycja i trochę nakładów pieniężnych wymaga. Ale jest też dobra wiadomość. Zajrzyjcie tu i jestem głęboko przekonana, że dla osób jeszcze niepewnych swoich zamiarów i chcących sprawdzić się w technice pergaminowej to jest znakomite rozwiązanie.
A mój obrazek leżakował sobie spokojnie i teraz znowu kalka wygląda ładnie:
Moje narzędzia, mazaki i niektóre pastele olejne pochodzą z tego właśnie źródła i muszę przyznać, że na trwałość narzekać nie mogę. Aż się zdziwiłam, ile to już czasu minęło!
Oczywiście warto poszperać w sieci w poszukiwaniu przyborów w naszym kraju.
Powiedzmy sobie: jest to swego rodzaju inwestycja i trochę nakładów pieniężnych wymaga. Ale jest też dobra wiadomość. Zajrzyjcie tu i jestem głęboko przekonana, że dla osób jeszcze niepewnych swoich zamiarów i chcących sprawdzić się w technice pergaminowej to jest znakomite rozwiązanie.
A mój obrazek leżakował sobie spokojnie i teraz znowu kalka wygląda ładnie:
Pora na pracę nad szczegółami. Biorę kulkę o średnicy 1,5mm i zabieram się do wytłaczania różnych elementów rysunku. Tłoczy się po lewej stronie delikatnymi ruchami od krawędzi ku środkowi. Dlaczego delikatnie? Ponieważ wszystko odbywa się na miękkiej podkładce, każdy ruch zostawia ślad na kalce. Lepiej powtórzyć czynność niż raz nacisnąć za mocno i za głęboko. Warto często sprawdzać rezultaty pracy i korygować na bieżąco.
I tak to mniej więcej wygląda na końcu pracy. Kalka znowu poleżała w książce, ale tylko parę godzin.
Odrysowując schemat na kalce zaznaczyłam kropeczkami narożniki ramki, w której zamknąć ma się praca. Teraz przekładam kalkę na regularną siatkę (blaszka z dziurkami), dopasowuję kropeczki w pionie i poziomie i pojedynczą igłą robię perforację brzegową.
Tu widać dobrze tę blachę. To także jedno z moich nieocenionych narzędzi. Świetnie ułatwia dziurkowanie w rozmaitych konfiguracjach, także przy robieniu ażurków i rozmaitych koronek.
A teraz będzie ostro - dosłownie i w przenośni. Do pracy ruszają nożyczki i narzędzie z dwiema igiełkami. Własciwie odwrotnie - najpierw perforuję miejsca, które mają być wycięte i dopiero potem wycinam. O samym wycinaniu będzie kiedyś oddzielnie.
O nożyczkach można by napisać całą epopeję. Bez nich ani rusz w tej technice. W dodatku muszą spełniać absolutnie generalny warunek: dobra jakość i cieniutkie idealnie dopasowane czubki. Mam jedne ukochane, już nieco sfatygowane, ale niezawodne.
W następnym wpisie zaprezentuję prace wykończeniowe i pokażę gotowy obrazek.
PS. Wosk jest twardy i wygląda podobnie do świecowego.
No z takim dyplomem! T jużwiadomo czemu te prace takie piękne.
OdpowiedzUsuńCzekam na c. dalszy, bardzo to interesujące!
Z dyplomami różnie bywa :-)). Ten akurat potwierdza, że umiem dość, by udzielać nauk chętnym i ciekawym tematu. Mnie akurat to rękodzieło chapnęło z butami. I trzyma. A jak się robi co się lubi, to o efekty łatwiej.
UsuńDalszy ciąg oczywiście będzie.
Piękny obrazek będzie! a dyplom - no gratuluję i wiadomo czemu takie cuda spod rąk wychodzą. Jeszcze dużo nauki przede mną:) pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńNauka - dobra rzecz :-). Efekty przyjdą na pewno.
UsuńIlekroć sięgam do swoich starych prac, poziom krytycyzmu szybuje wysoko. Ale to równocześnie dowód na to, że postęp jest możliwy:-).
Jak się to czyta i ogląda, to wydaje się, że to łatwizna. Ale to tylko i wyłącznie złudzenie!!!!
OdpowiedzUsuńGdy po raz pierwszy oglądałam tutorial a zakresu beadingu też pomyślałam- ooo, łatwizna. Ale pierwszy haft koralikowy dał mi niezle w kość- po prostu wszystko wymaga naprawdę wiele wprawy i trudu.
Robisz Joasiu prześliczne rzeczy i chylę czoła przed Twoim mistrzostwem.
Miłego;)
Złudzenia nabierają realnych kształtów pod warunkiem, że troszkę się nad tym popracuje. Jeśli coś nas zaczyna pasjonować, to ilość prób nie ma znaczenia; każda jest kolejnym fajnym doświadczeniem, choć często kończy się pruciem robótki albo darciem kalki :-). To wcale nie zniechęca, a wprost przeciwnie, chociaż zdarza się nam zarzekać, że nigdy więcej!... :-)
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa i mogę śmiało odpowiedzieć tak samo, bo Twoje koralikowe cudeńka oglądam z otwartą paszczą.
Gratuluję certyfikatu ♥ W końcu jesteś mistrzynią w tym co robisz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Przyznanie certyfikatu bardzo mnie ucieszyło. Od tego momentu minęło już ładnych parę lat, ale ciągle jest coś do ulepszenia :).
OdpowiedzUsuń