Ten obrazek zrobiłam po raz pierwszy dwa lata temu. Koleżanka nazwała go "serwetką" i tak się jakoś utrwaliło, więc nie miałam kłopotu z odszukaniem go w pamięci teraz.
Serwetka potrzebna jest na prezent.
I choć jest taka sama, to jednak inna. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że nauczyłam się panować nad emocjami. Kalka nie lubi pośpiechu zwłaszcza wtedy, gdy jest cieniowana; zresztą nie tylko - wycinanie ząbków czy krzyżyków "na wyścigi", to w sumie nie najlepszy efekt.
Za młodych pergaminowych lat, jak zobaczyłam jakiś ciekawy wzór, łapałam kalkę i narzędzia i rwałam w robotą aż do finału z nieodpartej chęci zmierzenia się z tematem.
A teraz nie. Serwetka leżakowała w grubym słowniku raz po wytłoczeniu i dwa razy po cieniowaniu.
Teraz czeka na ostatni szlif - zastanawiam się nad doborem kwiatków i dżetów (dlatego nie leżą równo) - i oprawę.
Na biurku jest umiarkowany bałagan, ale chwilowo prawie wszystko jest potrzebne :))
Chyba będę Ci musiała przesłać fotkę jak naprawdę wygląda bałagan na miejscu pracy. A ta serwetka bardzo mi się podoba. Ten dziki pośpiech przy robieniu robótki to mnie nadal niestety dopada, choć tłumaczę sama sobie, że należy nieco "odpuścić", zwolnić, bo mnie przecież nic ani nikt nie goni.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Piękny wzór :) Wygląda na bardzo trudny :)
OdpowiedzUsuńdoczekała się wspaniałej oprawdy ze strony artystki,doczytałam że leżała w słowniku,naczytała się pewno mądrości,ja leżakuję karteczki w Faraonie
OdpowiedzUsuńJa podziwiam za cierpliwosc :):) Piekne te twoje prace :) Pozdrawiam Agnieszka
OdpowiedzUsuńPodziwiam...i dlatego zapraszam po wyróżnienie♥
OdpowiedzUsuńelegancko wygląda na tym czarnym tle
OdpowiedzUsuń