Nie było mnie i nie było, a teraz wracam i od razu chcę was zagonić do pracy!
No nie, żartuję oczywiście - zachęcam do obejrzenia, a jeśli ktoś nabierze apetytu na zrobienie serduszka, moja radość będzie tym większa.
Dzisiaj temat dla wszystkich, którzy cieszą się z nadchodzących walentynek i jeśli nawet nie liczą na skrzynkę pocztową (mailową) zapchaną po brzegi uczuciową korespondencją od licznych nieznanych wielbicieli, to przynajmniej nie krzywią się na sam dźwięk słowa "walentynki".
Opowiem wam, jak zrobiłam pergaminowe serduszko.
Motyw zaczerpnęłam z projektu Julii Roces (PC 2/11)
Wzór odrysowuję na kalce za pomocą piórka i białego tuszu.
Stwierdzam - po wielokrotnym użyciu rapidografu i żelowego białego pisaka, że poczciwa stalówka jest najlepsza.
Ponieważ rysuje się białe na białym, warto mieć kawałek ciemnego papieru, żeby sprawdzać w trakcie, czy wszystko jest odrysowane; zwłaszcza przy wzorach większych i bardziej skomplikowanych.
Następny etap pracy to wytłaczanie. Odwracam rysunek na lewą stronę i małą kulką z umiarkowanym naciskiem przeciągam po wszystkich białych liniach. Żeby jakiś efekt był, rysunek musi leżeć na elastycznej podkładce. Mam taką ulubioną czarną tapicerowaną (zazwyczaj widać ją na zdjęciach), ale można dobrać sobie inną.
Wytłaczam powoli i starannie: żadnego wychodzenia za linie. Dlaczego? Bo już tego w żaden sposób nie naprawię, nie cofnę ani nie skasuję a to może z dużym prawdopodobieństwem oznaczać robotę od nowa.
Teraz trzeba mu nadać nieco życia :).
W dalszym ciągu delikatnie i płynnie na elastycznej, ale niezbyt miękkiej podkładce. Kalka nie tylko się wybiela, ale także - w związku z tym - ulega niewielkiej i nieszkodliwej deformacji, bo nie jest już płaska.
Bardziej wyrazisty efekt łatwo osiągnąć powtarzając czynność cieniowania kilkukrotnie z małym naciskiem niż raz robiąc góry-doły.
Dlaczego mam kilka kulek?
Każda z nich daje ślad (linie) innej grubości - zaczynam od najgrubszych.
Tak wygląda wycieniowane serduszko, które na tym etapie można wyciąć delikatnie wzdłuż linii nożyczkami i zakończyć pracę naklejając wzór na kartonik i ozdabiając wstążeczką.
Mówiąc o nożyczkach mam na myśli takie normalne proste, bo te które są na zdjęciu służą do wycinania perforacji.
O co chodzi?
Zamiast dotychczasowej podkładki do wytłaczania, wykorzystam teraz inną, przeznaczona do perforacji, czyli taką, w którą z łatwością wbije się ostrze igły.
Jeszcze kilka słów o widocznej na zdjęciu siatce. Genialny wynalazek! Podłożyłam ją pod kalkę i pojedynczą igłą zrobiłam idealnie równe dziurki w środku dużego kwiatka. To taki drobiazg, ale przede wszystkim jest niezastąpiona przy robieniu najróżniejszych ażurków.
Jeszcze kilka słów o widocznej na zdjęciu siatce. Genialny wynalazek! Podłożyłam ją pod kalkę i pojedynczą igłą zrobiłam idealnie równe dziurki w środku dużego kwiatka. To taki drobiazg, ale przede wszystkim jest niezastąpiona przy robieniu najróżniejszych ażurków.
Podwójną igłą na podkładce do perforacji robię linię brzegową, którą potem wytnę w ząbki.
Jak widać dziurki są drobne i dość gęste - potrzebne są odpowiednie nożyczki.
Inwestycja w dobre nożyczki jest niestety konieczna. Mówię "niestety", bo nie są tanie, ale warto zaufać sprzętowi profesjonalnemu.
Nawet nie wiecie, ile zbędnych par nożyczek mam w domu z czasów poszukiwania produktu zastępczego :))
Wycinanie w ząbki polega na przecięciu kalki wkładając ostrza pod małym kątem w dwie sąsiadujące dziurki i tak kolejno - aż do końca perforacji; dość pracochłonne i wymaga pewnego treningu, ale się udaje.
Kalka wymęczona tłoczeniem i dziubaniem igłami powinna trochę odpocząć, więc przed naklejeniem na karton lub oprawieniem, dobrze włożyć ją na trochę (np. na noc) do jakiejś grubej księgi.
I na koniec jeszcze raz gotowe serduszko w bardziej "wypasionej" oprawie :))
Jak widać dziurki są drobne i dość gęste - potrzebne są odpowiednie nożyczki.
Inwestycja w dobre nożyczki jest niestety konieczna. Mówię "niestety", bo nie są tanie, ale warto zaufać sprzętowi profesjonalnemu.
Nawet nie wiecie, ile zbędnych par nożyczek mam w domu z czasów poszukiwania produktu zastępczego :))
Wycinanie w ząbki polega na przecięciu kalki wkładając ostrza pod małym kątem w dwie sąsiadujące dziurki i tak kolejno - aż do końca perforacji; dość pracochłonne i wymaga pewnego treningu, ale się udaje.
Kalka wymęczona tłoczeniem i dziubaniem igłami powinna trochę odpocząć, więc przed naklejeniem na karton lub oprawieniem, dobrze włożyć ją na trochę (np. na noc) do jakiejś grubej księgi.
I na koniec jeszcze raz gotowe serduszko w bardziej "wypasionej" oprawie :))
Mam nadzieję, że odrobinę przybliżyłam wam tajniki techniki pergaminowej. Chętnie odpowiem na pytania.
Pytań nie mam, bo nie zabiorę się za tę pracę, widzę jednak ile precyzji i dokładności potrzeba żeby zrobić to małe cudo.
OdpowiedzUsuńSerduszko jest śliczne! :)
I tak namawiam, bo już tak mam :))
UsuńGenialne! Mnie sie jednak lapy trzesa i zapewne po setnym nieudanym i wyrzuconym serduszku, porzucilabym kolejne proby. Tym bardziej podziwiam Twoja precyzje.
OdpowiedzUsuńPoczątki bywają niełatwe :)) . Ostatnio moje oczy miewają momenty buntu.
Usuńjuż myślałam że zapomniałas o blogowych koleżankach,sliczne serce
OdpowiedzUsuńNie zapomniałam i targają mną od czasu do czasu wyrzuty sumienia :)
UsuńŚwietny poradniczek. Aż mam ochotę natychmiast brać się do pracy! Brak narzędzi powstrzyma mnie (kalkę mam w domu), choć już zaczęłam sie zastanawiac nad użyciem igły i szpilki z dużą główką. No i białego tuszu nie mam.
OdpowiedzUsuńSerduszko urocze!
Dziś wszystkie narzędzia można już bez kłopotu kupić, ale przypomniałaś mi tzw. "dawne czasy", kiedy używałam przeróżnych zastępników i wspinałam się na szczyty pomysłowości korzystając także z rad innych fanek :) tego rękodzieła.
UsuńJoanno, to wymaga znacznie więcej pracy niż wyplatanie koralików, naprawdę! Gdy ja się pomylę to po prostu kawałek spruję, zrobię dany fragment po raz drugi bez żadnego uszczerbku na materiale. Ale nie wykluczam, że kiedyś spróbuję, bo Twój tutorial jest napisany tak przystępnie, że aż można uwierzyć, że praca z pergaminem to jest jak muzyka rozrywkowa- łatwa i przyjemna. Zastanawiałam się kiedyś właśnie nad sposobem przenoszenia wzoru na kalkę i dzięki Tobie sprawę pojęłam.
OdpowiedzUsuńMiłego i dzięki za tutorial;)
Dyskutowałabym. Patrząc na Twoje koralikowe dzieła, jestem zawsze pod wielkim wrażeniem. Co do prucia - zgoda, jest lepiej - ja nie mam takiej opcji :))
UsuńSuuper wszystko opisalas ,wytlumaczylas !!! :) Piekne serduszko zrobilas :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Nosiłam się z tym zamiarem od dość dawna i ciągle zapominałam o tym, żeby fotografować kolejne etapy pracy. Wreszcie się udało.
Usuńprzepiękne serduszko i jak zwykle wspaniały kursik, może i mnie kiedyś uda się taki pokazać na swoim nowym blogu
OdpowiedzUsuńhttp://elizaart-handmade.blogspot.com/
Odwiedziłam Twój blog - dziękuję za zaproszenie.
UsuńCieszę się z naszego spotkania i serdecznie pozdrawiam